Caritas

nazarethDziś krótka refleksja, która zrodziła się po ostatnim spotkaniu duszpasterstwa młodzieży. Od pewnego czasu rozważaliśmy miłość w różnych jej aspektach. W tym tygodniu mówiliśmy o dzieleniu się miłością płynącą od Boga z potrzebującymi.

Chrześcijańska Caritas nie tylko została opisana, ale także zachęcono do konkretnej realizacji – przygotowania posiłku dla bezdomnych, którzy co dnia stołują się w Nazareth House. Młodzi własnoręcznie, pod okiem jednego z małżeństw, przygotowali zupę i zapiekankę z ziemniaków, a następnego dnia zanieśli je dla bezdomnych. Animatorzy zaś opowiedzieli o swoich doświadczeniach dzieł charytatywnych – pracy w kuchni dla ubogich w faweli w Rio podczas Światowego Dnia Młodzieży czy wakacyjnym nauczaniu angielskiego w szkole w Ekwadorze.

Uświadomiłem sobie, jak bardzo potrzebne jest poszukiwanie przestrzeni do czynienia takiej aktywnej i darmowej miłości. Może co jakiś czas warto by było przejść od mówienia do działania. Szczególnie w odniesieniu do młodzieży bardzo owocne jest nauczanie poprzez konkrety w działaniu. Nie chodzi tu od ucieczkę od formacji w tani aktywizm, ale o dowartościowanie chrześcijańskiej postawy miłości. Nie trzeba dużego nakładu finansowego, ale można dać swój czas, swoje ręce, a czasem uszy. Po prostu spędzić swój drogocenny czas dla i z potrzebującymi. Najprościej jest oczywiście dać pieniądze i mieć to z głowy. Dużo trudniej dać to, czego zawsze nam brakuje – czas. Wszelkie nawet niewielkie gesty troski i towarzyszenia potrzebującym byłyby mile widziane, także jako sprawdzian na drodze do dojrzałości chrześcijańskiej. Bo grozi nam przygotowanie niezłych teoretyków, którzy mają kłopot z realizacją chrześcijaństwa w codzienności. Nauczanie i postawa życiowa papieża Franciszka może być dla nas punktem odniesienia. Wszak ubogich i potrzebujących zawsze znajdziemy wokół siebie. Zawsze takie działanie jest też cementujące dla wspólnoty i otwierające na potrzeby wszystkich w nią zaangażowanych, pośród których wielu także poszukuje różnorakiego wsparcia. Co więcej, owocem tego jest wielka radość chrześcijańska.

Ostatnimi czasy sporo rozmawiałem tutaj o Światowym Dniu Młodzieży w Krakowie. Odpowiedzialni za wspólnotę na samym początku powiedzieli, że są gotowi poświęcić zwiedzanie pięknych i ważnych miejsc w Polsce na rzecz jakiegoś konkretnego dzieła miłosierdzia. Młodzi mogą remontować, gotować, sprzątać, uczyć, opiekować się, cokolwiek, byle na rzecz potrzebujących. Uważają, że jest to tak samo ważne jak doświadczenie wspólnoty, dar spotkania, nauczanie czy osoba Ojca Świętego. Muszę przyznać, że taki sposób myślenia zrobił na mnie duże wrażenie i pobudził do refleksji. Zastanawiam się, na ile w drodze formacyjnej naszego Ruchu pamiętamy o tej czynnej i darmowej miłości skierowanej poza naszą wspólnotę? Warto pamiętać i o tym wymiarze głoszenia Ewangelii. Tak, aby słowa i czyny stanowiły jedno.

Serdecznie pozdrawiam w przededniu Kongregacji Odpowiedzialnych, na której z racji obiektywnych nie będę. Zapewne zabraknie mi tego daru spotkania, ale wczoraj usłyszałem od odpowiedzialnych za III Zakon Franciszkański: „Nawet nie myśl o powrocie do Polski, tutaj cię potrzebujemy”. Na cóż, trzeba żyć i służyć tam, gdzie się jest, a nie tam, gdzie by się chciało być. Uświadamiam sobie tutaj, ile otrzymałem od Ruchu, i jak bardzo wpłynął on na mnie. Nie tylko na „narzędzia” duszpasterskie, ale przede wszystkim na sposób myślenia i działania. Ten czas jest dla mnie także dziękczynieniem za wielkie dzieła, które uczynił mi Wszechmocny.

ks. Maciej Krulak