fot. kajaWpadł wiatr do lasu i rozruszał do, rozśpiewał i roztęsknił tak, że las poczuł, jakby miał wyruszyć w drogę… Gdzie? gdziekolwiek… Na spotkanie kogoś - kogokolwiek…  By znaleźć coś cośkolwiek… To ci wiatr - szumiał las.

Tak mną poruszył, gdzieś się zawieruszył, a ja teraz inny jestem niż kiedykolwiek! Tyle razy wiatr czochrał las, tyle razy w nim świstał i śpiewał, tyle razy go dalej rozsiewał, a dopiero pierwszy raz spotkał się z nim las naprawdę, bo się wiatrem tak wzruszył, bo chciał gdzieś z wiatrem czy za wiatrem wyruszyć…
Wpadł mi do serca ktoś, kogo wiele dni już spotykałem, a kogo naprawdę nie znałem, aż nagle go polubiłem (i lubię coraz bardziej, choć nie bardzo wiem dlaczego) i czuję, że dopiero teraz go spotkałem. I coś się ze mną dzieje: śpiewam, choć dotąd nie śpiewałem; śmieję się tak, jak dotąd się nie śmiałem; smucę się z nim, jak dotąd nie umiałem; i płaczę, choć jak się to robi już dawno zapomniałem (i nikomu nie powiem dlaczego płaczę, bo sam dobrze nie wiem…); i tęsknię nawet, choć dotąd myślałem, że sam sobie wystarczę; i nawet proszę, choć dotąd zwykle tylko żądałem; i dawać chcę, choć dotąd jak chomik wszystko chowałem… I wiecie co jeszcze? Zdaje mi się, że dotąd nie żyłem, lecz… drzemałem!
Przyjaciel mi serce obudził. Niech więc na dłużej tam zostanie, a może jeszcze ze mną coś cudowniejszego się stanie".

B.