Inaczej

Tu mimo wszystko jest ciut inaczej, zwłaszcza, kiedy się idzie ulicą wysadzaną drzewami pomarańczowymi. Albo patrzy na współistniejące obok siebie, bez konfliktów, pozytywnie się inspirujące różne kultury i religie.

cordoba2

Widok na Katedrę w Kordobie

Ta część Europy w odległych czasach Maurów doświadczyła przenikania się islamu, chrześcijaństwa i judaizmu. Wszak nawet Katedra na Gibraltarze zawiera w sobie relikty meczetu, podobnie jak sanktuarium Matki Bożej Królowej Europy. A jak pojedzie się do pięknych miast Andaluzji, to jest to jeszcze bardziej widoczne. Zapiera dech w piersiach zwłaszcza Katedra w Kordobie, której historia sięga czasów rzymskich, a później wizygockich. Jest wspaniałym meczetem z blisko tysiącem kolumn, w środek którego niejako wciśnięto część chrześcijańską. Gra świateł, las kolumn, inność – warto się tu wybrać. W średniowieczu miasto to liczyło ponad milion mieszkańców i było największe w Europie.

cordoba1

Wnętrze Katedry w Kordobie

Dziś takim pięknym przykładem współistnienia jest także Gibraltar, gdzie chrześcijanie stanowią większość mieszkańców (ponad 80 %, choć większość z nich tylko z faktu chrztu), ale sporą częścią jest wspólnota żydowska i muzułmanie, ci ostatni to głównie Marokańczycy. Zadziwiające jest sąsiadowanie ze sobą kościołów różnych wyznań chrześcijańskich (większość to katolicy, ale jest i katedra anglikańska, kościoły baptystów, metodystów i innych mniejszych wspólnot kościelnych) z synagogami (trzema) czy meczetami (dwoma). Najwspanialsze jest, że nikomu to nie przeszkadza.

Żydów łatwo poznać, bo w ich święta zawsze można spotkać na ulicach uroczyście ubrane całe rodziny. Na co dzień wszyscy mężczyźni, nawet chłopcy, noszą kipy, zwane przez nas jarmułkami. Czasem zabawnie wygląda taki chłopczyk w kipie i na hulajnodze. Kobiety w święta dostojnie ubrane, mężatki zawsze z nakrytą głową. Są rozpoznawalni na ulicach i nie wstydzą się swojej przynależności. Po sąsiedzku mam kilka żydowskich rodzin i mogę stwierdzić, że w ich święta gromadzą się całymi rodzinami, słychać ich śpiewy i gwar wielu dzieci bawiących się na podwórku. Także muzułmanie w tradycyjnych strojach są normalnym widokiem na ulicach. Tylko my chrześcijanie pozostajemy niewidoczni. Tacy anonimowi nawet w nasze wielkie święta. Dobrze wtopiliśmy się w otoczenie i chyba trochę zniknęliśmy z widoku. Może czas się więcej pokazywać?

meczet

Meczet w Gibraltarze

To rodzi pytanie o nasze relacje międzyreligijne i międzywyznaniowe, ale chyba najpierw o to, czy umiemy się dogadać w naszych parafiach i wspólnotach. Jeśli tutaj przed wiekami umiano mimo wszystko się dogadać i współistnieć, czerpiąc z siebie wzajemne inspiracje, to dlaczego dziś nasze wspólnoty, mimo jednego Pana, nie umieją się dogadać? Czemu brak nam więzi z innymi wspólnotami, które być może sporo się od naszego Ruchu różnią, ale są częścią tego samego Kościoła? Może nie trzeba nikomu udowadniać kto jest lepszy, kto ma więcej członków i większe wpływy i sukcesy, ani kto lepiej realizuje wezwania Kościoła, ale zobaczyć, że potrzebujemy siebie nawzajem?

Jeśli kilka wspólnot wspólnie istnieje w jednej parafii, umożliwia to każdemu człowiekowi znalezienie swojej wspólnoty. Takiej, która dokładnie spełnia jego oczekiwania i potrzeby. Gdy patrzę na przenikanie się kultur, to myślę, że nie trzeba burzyć przeszłości, ale wykorzystywać to, co już jest, i wprowadzać nowe elementy, pamiętając jednak o tym, co było.

syn1

Synagoga Abudarham w Gibraltarze

Z takich drobnych spraw naszły mnie małe refleksje na temat świętowania. Tegoroczne święta były dla mnie okazją do nowych doświadczeń w tej mierze. Wigilię Bożego Narodzenia spędziłem z zaprzyjaźnioną rodziną, i choć nie było opłatka, sianka, ani tradycyjnych potraw, czułem się świetnie w ich rodzinnej atmosferze. I chyba właśnie o to chodzi w tym szczególnym czasie. Oczywiście ciepłym doświadczeniem była Pasterka na końcu Europy – ta już całkowicie polska. Miłym był sam dzień Bożego Narodzenia, większość którego spędziłem z Biskupem Ralphem, który zaprosił mnie do towarzyszenia mu podczas obiadu, a potem zrobił u siebie dla mnie i mojego współbrata w kapłaństwie, pochodzącego z Indii, kolację. Bardzo sympatyczny czas i zupełnie inny niż w Polsce.

syn2

Synagoga Flamandzka

Bardzo wiele radości sprawiły mi pierwsze wizyty kolędowe u Polaków mieszkających w Hiszpanii. Było bardzo sympatycznie. Po raz pierwszy „chodziłem po kolędzie” z radością i czułem, że z równą radością zostałem przyjęty. Wspaniały czas poznawania się. Mam nadzieję na więcej.

kazamaty

Casemates Square w ciągu dnia

Ciekawym doświadczeniem były także tłumy ludzi zgromadzone w ostatnich minutach roku na Casemates Square, gdzie wspólnie witaliśmy Nowy Rok i oglądaliśmy pokaz sztucznych ogni. Trzeba przyznać, że malowniczo to wszystko wyglądało, zwłaszcza gdy później wszedłem na taras na dachu naszego domu. Miłym doświadczeniem było gromadzenie się ludzi w różnym wieku, od dzieci do staruszków, aby być razem. Niektórzy wychodzili z restauracji, a inni z domów. Część w balowych, część w uroczystych strojach, a niektórzy w dość codziennych. Doświadczyłem, jak ważne jest bycie z innymi, przeżywanie wspólnoty. Jednak jest to odwieczne i naturalne poszukiwanie człowieka.

Na koniec życzę wszystkim czytelnikom, żeby 2014 roku bardziej doświadczyć roku łaski od Pana.

ks. Maciej Krulak