Ks. Franciszek Blachnicki o Noworocznej Oazie Modlitwy

I. Chronos i kairos. Myśli o chrześcijańskiej teologii czasu

Oaza Modlitwy na przełomie roku cywilnego / kalendarzowego/ cieszy się szczególną popularnością i zaczyna się stawać się w wielu ośrodkach piękną tradycją. Warto jednak zastanowić się nad właściwą motywacją świętowania tych dni (tzw. „sylwestra” i dnia nowego roku) u „synów tego świata” i u chrześcijan. Często bowiem dość bezmyślnie, nierefleksyjnie nawiązujemy do pewnych światowych zwyczajów, nie zastanawiając się nad tym, jaką powinniśmy nadać im interpretację w świetle Pisma Św. i wiary.

Wokół obchodu tzw. „sylwestra” /nazwa pochodzi stąd, że w dawnym kalendarzu liturgicznym w dn. 31 grudnia obchodzono wspomnienie św. Sylwestra/ oraz Nowego Roku wytworzyła się swoista atmosfera. Przejawy radości – w formie zabaw i balów sylwestrowych, toastów i składanych życzeń noworocznych, są typowym przykładem radości nie umotywowanej, próbą stworzenia radości tam, gdzie nie ma prawdziwego jej źródła a nawet wszystko przemawia przeciw radości i jest jej zaprzeczeniem. Radość bowiem jest przejawem, symptomem życia, pojawia się po prostu jak kwiat, tam gdzie jest życie. Tymczasem w noc sylwestrową uświadamiamy sobie fakt nieubłaganego przemijania życia. Chcielibyśmy to życie zatrzymać w miejscu przez jego „używanie”, przez pełne wykorzystanie chwili obecnej z zapomnieniem, że ona ucieka. W noc sylwestrową „świat” uprawia swoją specyficzną „liturgię”, a okolicznościowym „hymnem liturgicznym” mogłaby się stać popularna i rzewna piosenka „Upływa szybko życie, jak potok płynie czas”. Pewną pociechą i źródłem radości mają stać się życzenia noworoczne, gdzie w oparciu o chwiejną wiarę w jakąś Fortunę, „szczęśliwy los”, wyrażamy nadzieję, że będzie lepiej niż było, że czeka nas zdrowie, szczęście, wielka wygrana w loterii lub tp. Wstający po sylwestrowej zabawie poranek noworoczny, raczej nie zastaje nas czuwających, idących radośnie ku budzącym nadzieję jutrze, ale raczej odsypiamy noc i wstajemy w godz. południowych z ciężką głową i bez ochoty do życia.

U podstaw światowej „liturgii” sylwestrowo-noworocznej leży pogańskie pojęcie czasu, które Grecy, bardzo precyzyjni i subtelni w tworzeniu pojęć, nazwali „chronos„. Chronos – to czas jako proste zjawisko, dające się mierzyć poprzez układy i ruchy ciał niebieskich. W gruncie rzeczy pojęcie „puste”, nie zapełnione żadną pozytywną wartością. W zestawieniu z doświadczeniem życia, które z natury wrogie jest pojęciu przemijania, zanikania, pojęcie czasu wprawdzie może się łączyć z chwilową szansą rozwoju i wzrostu, ale ostatecznie odbierane jest jako coś, co zagraża życiu i o czym lepiej jest zapomnieć przez skoncentrowanie się na używaniu życia. Grecy jednak znali jeszcze inne pojęcie czasu, nazwanego „kairos„. Czas w tym ujęciu to coś pozytywnego, jako ciągle nowa szansa do przeżywania lub tworzenia wartości, jako ciągle nowe wezwanie do tego przeżywania lub tworzenia wartości.

Autorzy ksiąg biblijnych Nowego Testamentu przyswoili sobie to pojęcie na oznaczenie czasu, który nie jest pusty, ale który posiada swoją „pełnię” /por. Gal 4,4/, który jest napełniony. Napełniony jest obecnością Boga, który w czasie realizuje swoje odwieczne plany zbawienia, który, gdy „nadeszła pełnia czasu” sam stał się podmiotem historii upływającej w czasie, aby czas mógł dla człowieka otworzyć się ku wieczności, wpływając na niej jak rzeka do bezkresnego morza. Odtąd dla wierzących czas to „kairos” – czas zbawienia. Czas napełniony zawsze obecnością Boga, który przez Chrystusa wszedł w historię i obecnością dokonanego przez Niego dzieła zbawienia.

Odtąd czas posiada wymiar sakramentalny, bo w nim poprzez sakramenty uobecnia się ciągle wieczne dzieło zbawienia. Każdy dzień stwarza nową okazję do sprawowania Eucharystii – Pamiątki Śmierci i Zmartwychwstania Pana. Odtąd dla chrześcijanina czas jest uświęcony, święty i nieustannie trwa święto.

Czas odtąd – KAIROS – to ciągle nowe wezwanie i ciągle nowa szansa osiągnięcia zbawienia. Dlatego chrześcijanin może kończyć każdy dzień kantykiem Symeona: „Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju… Bo moje oczy ujrzały Twoje Zbawienie” (Łk 2,29-30).

W kontekście powyższych prawd chrześcijanie więc mogą cieszyć się w tę noc, jak w każdą inną, bo każda noc jest dla niego odblaskiem tej nocy, w której ” chwała Pańska… oświeciła Pasterzy ” /Łk 2,9/ i zwiastowana im została radość wielka: „Narodził się wam Zbawiciel”. Tzw. „sylwester” i „nowy rok” to dla nas obchód oktawy uroczystości Narodzenia Pana oraz obchód uroczystości Świętej Bogarodzicielki Maryi’.

II. Sugestie dla Noworocznej Oazy Modlitwy

„Noworoczna Oaza Modlitwy może przebiegać wg stałego, ramowego planu OM, z następującymi zmianami:

  1. W sobotę w godz. południowych celebracja sakramentu pojednania, która równocześnie może mieć charakter nabożeństwa przebłagalnego urządzanego zwykle w parafiach w ostatni dzień roku.
  2. Po południu /godz. 16-17/ Eucharystia / Msza z dnia oktawy Bożego Narodzenia /, potem agapa opłatkowa – w stylu wieczerzy wigilijnej ze śpiewaniem kolęd.
  3. Około 21.00 – uroczyste nieszpory świąteczne z uroczystości Bogurodzicy Maryi – potem adoracja, modlitwa wstawiennicza i modlitwa uwielbienia do północy.
  4. „Nowy Rok” można przywitać śpiewem uwielbienia Boga i aktem oddania Mu siebie.

Nie poleca się w żadnym wypadku sprawowania mszy św. O północy. Nie ma bowiem uzasadnienia liturgicznego ani teologicznego (patrz rozważanie „chronos i kairos”), jest to raczej przejaw dość bezmyślnego wchodzenia w światową liturgię „świętego nowego roku”. Pozbawiłoby to obchodu Eucharystii same święto Bogarodzicy Maryi. Zmiana czasu kalendarzowego sama w sobie nie jest żądną tajemnicą wiary, którą należałoby uczcić Eucharystią, dlatego pozostawiamy mszę na swoim miejscu jako element liturgii święta Bogarodzicy Maryi”.

ks. F. Blachnicki

Siloe nr 3 (1977)