Likwidacja Krucjaty ks. Blachnickiego

Krucjata Wstrzemięźliwości

Ksiądz Franciszek Blachnicki ze swymi współpracownicami po rewizji w siedzibie Centrali Krucjaty Wstrzemięźliwości w Katowicach. Obraz Maryi Niepokalanej został wyniesiony z baraku przy ul. Jordana 18

55 lat temu zapadły decyzje o likwidacji Krucjaty Wstrzemięźliwości. Z premedytacją zamordowano dzieło, które mogło otrzeźwić Polskę.

W maju 1960 roku. był to już potężny, prężnie rozwijający się ruch społeczny, który obejmował wszystkie diecezje w Polsce. Według szacunków przedstawionych na II Zjeździe Duszpasterskim Krucjaty Wstrzemięźliwości na Jasnej Górze w kwietniu 1960 r., po niespełna czterech latach działalności do Krucjaty Wstrzemięźliwości należało 100 tys. dorosłych, a liczba ta nie obejmowała ogromnej rzeszy dzieci i młodzieży skupionych w Krucjacie Dziecięcej. Krucjata była obecna w blisko tysiącu polskich parafii.

Ponad 600 duchownych oraz 1500 alumnów należało do Krucjaty i starało się propagować jej ideały oraz organizować dalsze struktury. Jedynie w diecezji katowickiej, według szacunków bezpieki, należało do niej ponad 25 tys. dorosłych, w tym wielu robotników. Krucjata była jednym z najważniejszych owoców Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego, złożonych w sierpniu 1956 roku. Przejęty tamtą ideą ks. Franciszek Blachnicki stworzył w 1957 r. ruch, który nazwał Krucjatą Trzeźwości. Łączył on zasady katolickiego ruchu abstynenckiego z ruchem maryjnym.

Fundamentem była idea odrodzenia narodu przez oddanie się Maryi. Ruch, który w 1958 r. zmienił nazwę na Krucjata Wstrzemięźliwości, zdobył szybko ogromną popularność i stał się nadzieją dla całego Kościoła w Polsce. „Krucjata jest już zjawiskiem i ruchem o takim zasięgu, że nie można go nie zauważyć w życiu religijnym i moralnym narodu” – mówił ks. Blachnicki w kwietniu 1960 roku. Zauważyli go także wrogowie programu moralnej odnowy narodu.

„Zawada”

Katowicka bezpieka Krucjatą Wstrzemięźliwości zajmowała się od dłuższego czasu. Już w 1959 r. na ks. Franciszka Blachnickiego została zarejestrowana sprawa agenturalnego sprawdzenia o wiele mówiącym kryptonimie „Zawada”. Polegała głównie na obserwacji ks. Franciszka i zbieraniu o nim informacji. Zmieniło się to w sierpniu 1960 roku. W połowie miesiąca w Wydziale III Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych (wówczas był to pion do walki z Kościołem) powstała obszerna informacja nt. „całokształtu działalności Centrali Krucjaty Wstrzemięźliwości mieszczącej się w Katowicach przy ul. Jordana 18”. W dokumencie szczegółowo opisano poczynania ks. Blachnickiego, ale nie sugerowano podjęcia żadnych działań przeciwko niemu.

Co więcej, podkreślono, że Krucjata jest instytucją wewnątrzkościelną i działa na podstawie wytycznych przyjętych w 1959 r. przez Konferencję Episkopatu Polski. Kilka dni później ci sami funkcjonariusze, którzy potwierdzili legalność Krucjaty, przygotowywali jej likwidację. Co to oznacza? W moim przekonaniu w połowie sierpnia w Warszawie zapada decyzja polityczna, aby zniszczyć dzieło ks. Blachnickiego. 25 sierpnia major Lucjan Pikuła oraz kapitan Kazimierz Janoszka sporządzają plan działań operacyjno-śledczych do sprawy „Zawada”.

Przewiduje on szereg przedsięwzięć skierowanych przeciwko Krucjacie, ks. Blachnickiemu i jego współpracownikom. Dalej wydarzenia toczą się błyskawicznie. 27 sierpnia zaczęły się rewizje wśród współpracowników Krucjaty w całym kraju. Funkcjonariusze milicji i bezpieki przeszukali mieszkania Józefa Janika i Józefa Woźnicy w Katowicach, ks. Jana Piwowarczyka ze zgromadzenia michalitów w Miejscu Piastowym, benedyktyna o. Tadeusza Szlenzaka w Tyńcu oraz dominikanina o. Władysława Kielawy w Krakowie. Rewizję przeprowadzono także w domu Zuzanny Legierskiej z Koniakowa, gdzie znaleziono części do powielacza.

W wyniku tych rewizji zajęto ponad 4 tys. pism abstynenckich i dokumentów Krucjaty, m.in. broszurę pt. „Nabożeństwa ekspiacyjne za grzechy pijaństwa”, „Modlitwę do Pana Jezusa spragnionego na krzyżu”, błogosławieństwa abstynenckie, plany pracy parafialnej Krucjaty Wstrzemięźliwości oraz inne druki służące szerzeniu idei trzeźwości i odrodzenia moralnego Polaków. Materiał pozyskany w czasie rewizji posłużył wiceprokuratorowi wojewódzkiemu Janowi Rydzi do wydania postanowienia o wszczęciu dochodzenia przeciwko Krucjacie i ks. Blachnickiemu, któremu zarzucono rozpowszechnianie druków i publikacji poza cenzurą. Był to zarzut fałszywy. Część publikacji była cenzurowana wraz z dodatkiem „Niepokalana Zwycięża”, który ukazywał się w „Gościu Niedzielnym”.

A broszury abstynenckie, jako druki wewnątrzkościelne, nie podlegały takiemu obowiązkowi. Trzy powielacze były zarejestrowane, podobnie jak maszyny do pisania.

Rewizja

29 sierpnia rano barak przy ul. Jordana 18 w Katowicach, w którym mieściła się Centrala Krucjaty Wstrzemięźliwości (obecnie w tym miejscu stoi budynek Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego), został otoczony przez grupę ok. 30 uzbrojonych mundurowych i cywilnych funkcjonariuszy. Do środka weszła komisja – Zespół Urzędu Spraw Wewnętrznych Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Katowicach, kierowany przez Edwarda Krakowiaka, któremu towarzyszyło sześciu funkcjonariuszy oraz trzy osoby mające być świadkami rewizji.

W baraku trwały właśnie przygotowania do rozpoczęcia kolejnego kursu abstynenckiego. Kręciło się tam więc kilku księży z Polski. Byli również najbliżsi współpracownicy ks. Franciszka: księża Arkadiusz Miś i Franciszek Malicki oraz panie od początku zaangażowane w organizowanie Krucjaty: Maria Skop, Barbara Wygas, Joanna Panek i Zuzanna Podlewska. Krakowiak wręczył ks. Blachnickiemu pismo Urzędu Spraw Wewnętrznych o likwidacji Krucjaty.

Ponieważ ks. Blachnicki uznał, że bez formalnego nakazu rewizji komisja nie ma prawa przeszukiwać lokalu, Krakowiak wezwał prokuratura Rydzię. Ten nakazał przeprowadzenie rewizji. Milicjanci i cywilni funkcjonariusze weszli do wszystkich pomieszczeń, z których wynieśli stosy broszur, książek i druków abstynenckich oraz egzemplarze „Gościa Niedzielnego”. Po jakimś czasie na miejscu pojawił się bp Herbert Bednorz, który jako koadiutor faktycznie zarządzał diecezją, gdyż biskup ordynariusz Stanisław Adamski był już wówczas bardzo schorowany. Biskup stanowczo zaprotestował przeciwko najściu i jednocześnie potwierdził, że cała działalność Krucjaty odbywała się za przyzwoleniem polskiego episkopatu. Nie przerwało to jednak rewizji. Wobec jawnej przemocy ks. Franciszek wezwał swoich współpracowników, aby przeszli do kaplicy znajdującej się w tylnej części baraku. Tam wystawiono Najświętszy Sakrament i rozpoczęto modlitwę różańcową.

Aby dodać wszystkim otuchy, ks. Blachnicki przypomniał, że Centrala Krucjaty nigdy nie prowadziła działalności nielegalnej, ale była „akcją ratunkową na rzecz narodu zagrożonego zalewem pijaństwa”. Stwierdził także, że rewizja jest aktem gwałtu i bezprawia, naruszeniem elementarnych zasad wolności i praw człowieka, dlatego „nikt z pracowników Centrali nie może w niej uczestniczyć w charakterze świadka, aby tym samym nie stwarzać pozoru jej legalności”. Po Różańcu zebrani trwali na adoracji Najświętszego Sakramentu, a na jej zakończenie zaśpiewali hymn Krucjaty Niepokalanej „Niesiemy Sztandar w świat daleki”. Tymczasem w sąsiednich pomieszczeniach trwała rewizja, przesuwano sprzęty, wynoszono książki i materiały przygotowane na kurs abstynencki. Napięcie rosło.

Ks. Franciszek jeszcze raz zabrał głos. „Obecna chwila – to nie chwila klęski, lecz triumfu Niepokalanej – mówił. Nic się nie dzieje bez Jej woli, co Ona dopuszcza, to wszystko jest dobre, prześladowanie, w które obecnie wchodzi Krucjata, to zadatek przyszłego triumfu, Krucjata należy do przyszłości, a nie do przeszłości”. Po południu w baraku raz jeszcze zjawił się bp Bednorz, protestując przeciwko gwałtowi zadawanemu instytucji kościelnej. Niczego to jednak nie zmieniło. Około godz. 20 rewizja zakończyła się. Z baraku wyniesiono 188 różnych sprzętów, druków, obrazków religijnych, a także powielacze, aparat fotograficzny i maszyny do pisania. Wieczorem w baraku został ks. Franciszek i dwaj kapłani.

Odmówił podpisania protokołu rewizji, nie chciał także opuszczać baraku, gdyż był w nim Najświętszy Sakrament. Wreszcie po północy funkcjonariusze zapieczętowali lokal, a księży usunięto z niego siłą. Nad zapieczętowanymi drzwiami baraku pozostał napis „Niepokalana zwycięża”. Uderzenie w Krucjatę nie ograniczało się do rewizji w Katowicach. Była to akcja ogólnopolska, przeprowadzona w tym samym czasie w wielu diecezjach. Z zachowanych dokumentów wynika, że rewizje przeprowadzono u pełnomocników krucjaty w Kielcach, Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu, Łodzi, Przemyślu i Lublinie. Zabierano ulotki abstynenckie, druki i emblematy Krucjaty. Przez wiele godzin przesłuchiwano księży oraz osoby zaangażowane w tworzenie tego dzieła. Rewizję przeprowadzono także w gmachu Niższego Seminarium Duchownego w Katowicach, gdzie znajdował się magazyn druków abstynenckich Krucjaty.

Samotność

Likwidacja Centrali Krucjaty Wstrzemięźliwości była największą od czasów stalinowskich akcją wymierzoną w instytucje kościelne. Jak trafnie zauważa ks. Adam Wodarczyk w monografii sługi Bożego Franciszka Blachnickiego pt. „Prorok żywego Kościoła”: „W latach 1957–1960 Krucjata Wstrzemięźliwości była ogólnopolską inicjatywą o charakterze ruchu odnowy religijno-moralnej i jedynym w tym czasie w państwie komunistycznym ruchem laikatu katolickiego. Był to pierwszy po czasach stalinizmu wyłom w skali krajowej w partyjnym monopolu pracy społecznej”.

Do czasu powstania „Solidarności” nikomu nie udało się stworzyć dzieła równie masowego i mającego tak wielki wpływ na społeczeństwo. Komuniści zdawali sobie sprawę z tego, że jeśli pozwolą ks. Blachnickiemu kontynuować działalność, wkrótce Krucjata będzie tak potężną siłą, że do jej zdławienia będą potrzebowali znacznie większych sił aniżeli tych, które zaangażowano w likwidację katowickiej centrali. Dlatego nie zamierzali poprzestać na likwidacji samej struktury, ale postanowili przykładnie ukarać jej założyciela.

Ponieważ prokuraturze nie udało się udowodnić nielegalności działalności Krucjaty, ks. Blachnickiemu postawiono zarzut szkalowania Polski Ludowej. Chodziło o „Memoriał na temat likwidacji Krucjaty”, który w październiku 1960 r. ks. Franciszek rozesłał do wszystkich biskupów oraz przedstawicieli władz. 10 listopada 1960 r. prokurator Rydzio wszczął śledztwo w sprawie rozpowszechniania przez ks. Blachnickiego fałszywych wiadomości o rzekomym prześladowaniu Kościoła w Polsce. Miesiąc później inny prokurator postawił mu zarzut działania na szkodę PRL. Bezczelność tego oskarżenia była dla wszystkich oczywista. Niestety, w tym momencie ks. Blachnicki nie otrzymał należytego wsparcia.

Otoczony gęstą siecią agentury, szczegółowo relacjonującą jego każdy krok, miotał się przez wiele tygodni w atmosferze obojętności i odwracania się hierarchów od niego. W swojej książce ks. Wodarczyk ocenia, że rezerwa biskupów „była zapewne spowodowana lękiem przed zaognianiem relacji Kościoła z władzami komunistycznymi w napiętej sytuacji polskiej”. Osamotnienie ks. Blachnickiego jeszcze bardziej rozzuchwaliło władze. 15 marca 1961 r. aresztowano go i osadzono w więzieniu w Katowicach. Jak odnotowała bezpieka, nie wywołało to „poważniejszych reakcji” duchowieństwa. Ksiądz Blachnicki znalazł się w tym samym miejscu, w którym siedział w czasie okupacji, aresztowany za przynależność do polskiej konspiracji niepodległościowej. 19 lipca 1961 r.

Sąd Wojewódzki w Katowicach skazał go na karę 10 miesięcy więzienia, a tyle już odsiedział w areszcie. Co ciekawe, w sentencji wyroku znalazło się zdanie, że zawieszając odbycie kary, sąd uznał, iż „działalność oskarżonego była dobra i pożyteczna dla społeczeństwa”.

Andrzej Grajewski

• Przy pisaniu korzystałem m.in. z dokumentacji zgromadzonej w zespole pt. „Materiały do Akcji Likwidacji Centrali Krucjaty Wstrzemięźliwości 1960” Archiwum IPN Katowice.

artykuł opublikowany w „Gościu Niedzielnym” 31/2015