Pascha z ojcem – dzień 8 – Niedziela Wielkanocna

Niedziela Wielkanocna

Alleluja!
Dzisiaj publikujemy – homilię ks. Franciszka Blachnickiego z Eucharystii Wielkanocnej z 1985 r. oraz nagrania homilii z Jutrzni i Eucharystii z 1981 r.

Radość Paschalna

Wszyscy tak zwani chrześcijanie wiedzą tyle, że Wielkanoc to święto radosne. Wszyscy, nawet nowocześni poganie, którzy już niewiele wspólnego mają z chrześcijaństwem, wiedzą, że istnieje taki czas, który nazywa się karnawałem, czas wesela i zabaw. Ale dlaczego to jest właśnie ten czas, tego się już nie pamięta. Dawniej ludzie wiedzieli, że po nim nastąpi czas pokuty, czas Wielkiego Postu, czterdziestu dni umartwień, wstrzemięźliwości w jedzeniu, czas wykluczenia z życia hucznych zabaw i radości.

Karnawał wziął się z tradycji chrześcijańskiej, jest może najsilniej zakorzenionym elementem tej tradycji w tradycji świeckiej, ale po nim już nie następuje to, do czego karnawał miał być tylko wstępem. Niewiele się zmienia w stosunku ludzi do dóbr tego świata. Nadal żyją po to, żeby używać.

O karnawale wyczytałem taką refleksję w „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, że Niemcy właściwie zagubili poczucie humoru. Nie bardzo wiedzą, na czym polegają prawdziwy humor i prawdziwa radość. W miejsce humoru jest jakaś wesołość, żeby nie powiedzieć wesołkowatość, są jakieś nerwowe odruchy. Trzeba się śmiać, ale nie bardzo wiadomo z czego. Podobnie jest z radością wielkanocną. Wielkanoc to święto, podczas którego rodzice próbują dać swoim dzieciom jakąś radość. Do tego służy tak zwany zajączek. Osterhase to jest właściwie najbardziej znany dzisiaj symbol wielkanocny, paschalny.

Ale jak Wielkanoc ma być wybuchem prawdziwej, głębokiej radości, kiedy chrześcijanie zapomnieli o tym, co jest istotą ich wiary, istotą Ewangelii, radosnej nowiny? Zapomnieli o tajemnicy paschalnej Chrystusa. Jakie przeżycie Wielkiego Postu, jakie przeżycie Triduum Paschalnego, takie też będzie przeżycie radości paschalnej. Albo to będzie płytka, zewnętrzna tylko wesołość, która pozostawi w sercu człowieka znudzenie i nie da prawdziwej odnowy, albo głęboka, prawdziwa, czysta radość, która jest owocem głębokich przeżyć związanych z odkryciem tajemnicy krzyża Chrystusowego.

Żyjemy w czasie odnowy Kościoła. Tyle się mówi się o tej odnowie po Soborze Watykańskim II. Był taki okres pierwszych kilkunastu lat po soborze, kiedy wszyscy skwapliwie zabierali się do tej odnowy. To znaczy do usunięcia z życia chrześcijańskiego, z życia Kościoła tego wszystkiego, co łączy się z pojęciem krzyża, posłuszeństwa, umartwienia i wyrzeczenia się siebie. I zaczęto mówić, to było przez jakiś okres bardzo popularne, że musimy zmienić model życia chrześcijańskiego, bo życie chrześcijańskie jest życiem spod znaku Wielkanocy, Paschy, a więc radości. Krzyż natomiast nie bardzo pasuje do mentalności ludzi współczesnych. Próbowano takie chrześcijaństwo sobie wymyśleć i praktykować. Wiemy, do czego to doprowadziło. 

Prawdziwa odnowa Kościoła, jaką ukazuje nam przede wszystkim soborowa Konstytucja o świętej liturgii, która wyprzedziła Konstytucję o Kościele, ta właśnie odnowa polega przede wszystkim na odkryciu tajemnicy paschalnej Chrystusa i na ponownym wprowadzeniu jej do centrum życia chrześcijańskiego, do centrum życia wspólnot chrześcijańskich. Istotnym punktem odnowy soborowej jest odnowa liturgii Triduum Paschalnego, łącznie z obchodem Niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego. Właściwie nieporozumieniem jest to, jeżeli obchodzi się Wielki Dzień, Wielką Niedzielę. Nie ma takiego święta w roku liturgicznym. W samym sercu roku liturgicznego Kościoła jest Triduum Paschalne, czyli trzy dni jako jedno wielkie święto. Dopiero kiedy się przeżyje całe to święto, poszczególne jego etapy, dopiero wtedy odkrywamy głęboki sens radości paschalnej i naprawdę możemy się radować tą czystą, paschalną radością, o której mówi Święty Paweł. Jeżeli nie przeżyjemy z Chrystusem drogi Jego męki, jeżeli nie pójdziemy z Nim na Górę Oliwną, nie pójdziemy z Nim drogą krzyżową, nie staniemy u stóp krzyża na Golgocie i nie będziemy czuwali w zadumie nad Jego grobem, modląc się i uznając swoje winy i grzechy, które były przyczyną Jego męki, to wtedy nie przeżyjemy radości odpuszczenia grzechów i duchowego zmartwychwstania ani zwycięstwa mocy tajemnicy paschalnej Chrystusa nad wszystkimi gnębiącymi nas problemami, którymi życie nas przytłacza, nie dając perspektywy zmartwychwstania. Jesteśmy przytłoczeni chociażby tym, że nie potrafimy rozwiązać problemu cierpienia. Próbujemy rozwiązywać ten problem przez ucieczkę. Próbujemy rzucić zasłonę na rzeczywistość śmierci człowieka. To są jednak pseudorozwiązania.

Ludzie dzisiaj chcieliby, żeby człowiek umierał w szpitalu, w klinice, gdzieś tam na oddziale, na którym umierających próbuje się jeszcze sztucznie reanimować, ale bez świadków, bez rodziny, bez bliskich, bez towarzyszenia tych, którzy umierającego kochają, kiedy nadchodzi największy moment jego życia, moment przejścia do innego życia. Na to wszystko rzuca się białą zasłonę. Co zrobiono z tajemnicy śmierci chrześcijańskiej?

W zeszłym roku w Stanach Zjednoczonych przeżyłem prawdziwy szok i wstrząs, kiedy zobaczyłem, jak tam działa przemysł pogrzebowy. Są piękne salony, w których nieboszczyka sztucznie się preparuje, upiększa, a potem umieszcza w gablotce. Wszyscy przychodzą, siadają w fotelach, piją herbatę, rozmawiają, a po jakimś czasie wracają do swoich domów. Spełnili swój obowiązek. Cały majestat, całe piękno śmierci chrześcijańskiej, zostały zatracone. Nawet z tego zrobiono prosty biznes, interes, żeby zarobić pieniądze. Wiadomo, ludzie, którzy prowadzą takie domy pogrzebowe czy takie salony, są naprawdę bogaci. Świat nie zna prawdziwej radości.

Można by powiedzieć, że miarą czy znakiem prawdziwej odnowy Kościoła jest właśnie przeżywanie tajemnicy Paschy przez chrześcijan. A to oznacza pełne przeżycie Triduum Paschalnego, które potem rzutuje na całą koncepcję życia chrześcijańskiego. Tu jest serce tego życia. W tym wielkim sakramencie paschalnym przeżywamy jak gdyby w koncentracji, w jakiejś soczewce, całą głębię, całą istotę naszej wiary chrześcijańskiej. Jeżeli przeżyliśmy z Chrystusem drogę krzyża, wtedy możemy zrozumieć także tę radość, której z niczym nie da się porównać. Tę radość, którą Kościół bez końca wyśpiewuje w tym jednym wielkim święcie trwającym pięćdziesiąt dni. Bo ten okres liturgiczny, który rozpoczęliśmy dzisiejszej nocy, to jest okres tak zwanej Pięćdziesiątnicy radości. Przez tyle dni dotykamy tego wielkiego dzieła zmartwychwstania Chrystusa i skutków tego dzieła na życie ludzi, na życie Kościoła i całej rodziny ludzkiej.

Musimy stać się chrześcijanami Paschy, to znaczy musimy ogarnąć całe to misterium. Przede wszystkim musimy akceptować krzyż jako jedyną drogę do życia, jako jedyną drogę do prawdziwej radości i chwały. Przez cały ten okres będziemy się spotykali w tekstach liturgicznych z przepowiadaniem tajem­nicy paschalnej. Tak jak dzisiaj Święty Piotr w tych kilku zdaniach streszcza całe to wielkie wydarzenie w tajemnicę „Jezusa z Naza­retu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Bóg był z Nim i On przeszedł przez życie dobrze czyniąc, uzdrawiając wszyst­kich, którzy byli pod władzą diabła”. Ten Jezus Chrystus został potem zabity, zawieszony na drzewie krzyża, ale Bóg wskrzesił Go trzeciego dnia i pozwolił ukazać się całemu ludowi, a potem kazał ogłosić ludowi i dać świadectwo, że Bóg ustanowił Go sędzią żywych i umarłych. W Jego Imię otrzymujemy odpuszcze­nie grzechów.  Taką drogą prowadzi nas Kościół. Wyzwala nas spod władzy złego ducha przez nauczanie i przez sakramenty. Prowadzi nas do krzyża Chrystusowego, który stawia pośrodku naszego życia, szczególnie przez sprawowanie eucharystycznej Ofiary, i ukazuje nam drogę do zwycięstwa nad złem, nad grzechem, nad śmiercią przez odpuszczenie grzechów, przez wiarę w Chrystusa Ukrzyżowanego. Starajmy się u tego źródła zaczerpnąć prawdziwej radości. W tym świecie, w którym tyle się poświęca na rozrywkę, na różne przyjemności, dajmy świadectwo prawdziwej radości, która gdzie indziej ma swoje korzenie i głębo­kie źródła. To świadectwo jest dzisiaj tak bardzo potrzebne ludziom, którzy próbują beznadziejność i rozpacz zakryć tą zew­nętrzną powłoką używania przyjemności czy radości. „Allelu­ja” to chrześcijańskie wezwanie i pozdro­wienie, które zawiera w sobie słowa uwielbienia Boga, niechaj ono będzie wyrazem naszej radości ze zrozumienia wielkiego planu miłości Boga, którym zostaliśmy objęci i w którym rzeczywiście możemy odnaleźć siebie, znaleźć pełnię życia i radości.

(Homilia ks. Franciszka Blachnickiego we mszy świętej w dzień do czytań: Dz 10,34a.37-43, 1 Kor 5,6b-8,  J 20,1-9; Carlsberg 7 IV 1985; Szkoła Animatorów Ruchu Światło-Życie).

Wielkanoc – Jutrznia – słowo ks. Franciszka Blachnickiego – 1981 r.

Homilia – ks. Franciszek Blachnicki – Eucharystia – Wielkanoc – 1981 r.