Przepis na ostatnie „zostań z Bogiem”

Nikt z nas nie lubi starego, zepsutego jedzenia. Jednak chętnie sięgamy po stare, dawne przepisy, które pozwalają odkryć na nowo zapomniane smaki i zapachy. Katolickie Amatorskie Centrum Kultury odkryło przepis na prawdziwą duchową ucztę. Udajmy się na pustą noc, gdzie religia spotyka się z tradycją!

Katolickie Amatorskie Centrum Kultury

Ksiądz Franciszek Blachnicki chciał, by nowy człowiek tworzył nową kulturę. Tak uformowani oazowicze założyli stowarzyszenia, które chce poprzez działalność kulturalną przekazywać wartości ewangeliczne. Tworzą spektakle, warsztaty, przeglądy i festiwale, wystawy, sięgają po muzykę, teatr i każdą formę wyrazu, która służy prawdzie, dobru i pięknu. Nie wykluczają nikogo. Chcą dać przestrzeń tym, którzy z różnych względów nie mogą rozwijać swoich talentów. Służą tak, by inni mogli wzrastać. Z czasem ich głównym projektem stał się Przegląd Teatrów Amatorskich KURTYNA Mały Kack (zapraszamy na stronę www.kurtynamalykack.pl), który przez jeden tydzień w roku gromadzi ok. 2 000 osób. Zaczynali od przejmującego misterium Męki Pańskiej „Noc ponad miastem”. Ich ostatni projekt nosił tytuł „Pusta noc, gdy odchodzisz duszo”.

Puste noce

W tym miejscu można by napisać już o samym wydarzeniu. Jednak nie jest ono zrozumiałym bez uświadomienia sobie, czym są puste noce. Dawniej, gdy ciało zmarłego pozostawało w domu, jego bliscy trwali przy nim na modlitwie. Pożegnanie było rozciągnięte na kilka dni, było o wiele bardziej intymne, czułe, bez pośpiechu i zgiełku. Z drugiej strony te kilka dni od śmierci do pogrzebu były pełne tajemnicy, zadumy, refleksji. Może strachu. Punktem kulminacyjnym była noc przed pogrzebem. Wtedy spotykano się na pustej nocy – wspólnej modlitwie, która była wstępem do pogrzebu, ostatecznego pożegnania ze zmarłym. Stoły ustawiano na kształt litery „u”. Pośrodku stała otwarta trumna, obłożona kwiatami. Przy zastawionych stołach siadali mężczyźni, z pustonocnymi śpiewnikami w rękach. Modlono się do rana, śpiewając specjalnie przypisane modlitwy. W każdej miejscowości była grupa mężczyzn, którzy odpowiedzialni byli za prowadzenie tego rytuału. Żegnano zmarłego poza liturgią, ale w ściśle określony sposób. Bardzo pobożnie i z wielkim szacunkiem. Religia spotykała się z tradycją.

„Pusta noc, gdy odchodzisz duszo”

W dzisiejszych czas rytuał pustej nocy nabrał nieco innego kształtu. Ciało zmarłego nie oczekuje już w domu na pogrzeb. Jednak zwyczaj, choć nieco przygasł, to nie zanikł. Okazania go w pełnej krasie podjęło się Katolickie Amatorskie Centrum Kultury. Nie odtworzyli oni starokaszubskiej obrzędowości, lecz przygotowali profesjonalne widowisko, które zapierało dech w piersiach. Oparto się na tekstach kaszubskiego poety Jerzego Stachurskiego. On także wybrał teksty ze śpiewnika do pustych nocy, które zostały wplecione w to widowisko. Muzykę napisał niezastąpiony i zjawiskowy Cezary Paciorek. Kunszt jego kompozycji ukazała Polska Filharmonia Kameralna Sopot, pod dyrekcją prof. Wojciecha Rajskiego oraz chór Wejherowski Chór Mieszany Camerata Musicale wraz z reprezentantami Męskiego Chóru Harmonia z Wejherowa, pod dyrekcją dr Aleksandry Janus. Nad całością czuwał reżyser tego widowiska Wojciech Rybakowski. W gronie artystów znaleźli się członkowie Ruchu Światło-Życie, Marcin Miloch – baryton, Grażyna Kasprzyk-Głaszcz – skrzypce.

To wyjątkowe widowisko było prezentowane po raz trzeci, a pierwszy w tym roku (19 października 2019 r.)w kościele pw. św. Józefa i Judy Tadeusza w Rumi dzięki dofinansowaniu pozyskanemu ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach projektu EtnoPolska 2019. Publiczność dopisała, zabrakło miejsc. Przejmujące teksty, gra muzyki, świateł i wspomnień, które często dochodzą do głosu, pozwoliły stworzyć przestrzeń zadumy i refleksji.

Jesienią warto sięgać po stare przepisy. Nie tylko te na ciasto czy kompot. „Pusta noc, gdy odchodzisz duszo” to przypomnienie mądrości, z której korzystali nasi przodkowie. Trzeba umieć żyć, umieć odchodzić i umieć żegnać. Najlepiej żyć z Bogiem, umierać z Bogiem i żegnać z Bogiem.

Monika Baran

zdjęcia: Piotr Kwiatkowski