ROLA DUCHA ŚWIĘTEGO W DZIELE EWANGELIZACJI
(i dlatego obiecał nam moc Ducha Świętego?)

Nie jest rzeczą obojętną kto lideruje spotkaniom modlitewnym. Prawdą jest, że Spotkanie Modlitewne z zasady powinien prowadzić człowiek do tego przygotowany (wiara, wiedza i doświadczenie życia). Zasadniczo nikt od samego początku nie spełnia takiego kryterium. O ile wiara jest w nas często naturalnym darem wyniesionym z domu rodzinnego, to wiedzę, a zwłaszcza doświadczenie w zakresie życia modlitwy zdobywa się drogą życia z wiary. Dotyczy to zarówno osobistego spotkania z Panem, jak i modlitwy wspólnotowej. Często jednak zdarza się tak, że modlitwa, zwłaszcza we wspólnocie, rozumiana jest błędnie jako jedynie swoista "technika" prowadzenia (porządkowania) modlitwy. Wręcz szuka się kogoś, kto będzie "mistrzem modlitwy". A jeśli kogoś takiego nie ma w pobliżu? Czy to znaczy, że nie mamy się modlić razem we wspólnocie? Czy konieczny jest swoisty "superman" modlitwy, czy może rolę zapraszającego do spotkania z Panem Bogiem może przejąć ktoś mniej dojrzały, ale szczerze pragnący odpowiedzieć na Boże wezwanie? Zatem czy wiara, wiedza i doświadczenie życia są warunkiem koniecznym do posługi modlitwą? Wydaje się, że tak. Problemem jednak jest brak jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o proporcje tych komponentów.
Na początku chciałabym zachęcić was do zrobienia pewnego doświadczenia. Mamy źródło prądu, przewodnik i dwie żarówki. Jedna żarówka posiada doświadczenie w świeceniu, druga zaś jest zupełnie nowa - "bez doświadczenia". Najpierw montujemy obwód z żarówką z doświadczeniem. Jak myślicie, czy żarówka będzie świecić? Oczywiście świeci! A teraz druga żarówka - bez doświadczenia. Czy żarówka bez doświadczenia też będzie potrafiła świecić? O! Także świeci! Dlaczego tak się dzieje? Czyżby to zasługa żarówki? Oczywiście, że nie, to zasługa prądu!

Można by więc sformułować hipotezę, że człowiek bez doświadczenia, potrafi poprowadzić modlitwę na spotkaniu modlitewnym. Czy to zasługa tego człowieka? Oczywiście, że nie, to jest możliwe jako owoc Ducha Świętego, który obiecał nam moc. Nie potrzebujemy doświadczenia (takiego, w sensie zdobytych wszelkich gwarancji, dyplomów i "fakultetów" teologicznych), by prowadzić modlitwę. My często ten problem z "doświadczeniem" wnosimy do Ruchu ze świata. Jak przy podaniu o pracę - "nie ma Pan doświadczenia, to dziękuję!" A przecież nie dał nam Bóg ducha bojaźni...

Dla dalszych naszych rozważań dotyczących roli Ducha Świętego w życiu chrześcijanina jako świadka Jezusa, posłużmy się naszą wiedzą z fizyki na temat przepływu prądu. Wiemy, że aby w obwodzie płynął prąd potrzebne jest źródło napięcia, przewody oraz odbiornik, w którym prąd wykona pracę. Takim odbiornikiem możemy być my, a źródłem napięcia Duch Święty. Jeżeli nie doświadczamy Jego mocy w naszym życiu, to główną tego przyczyną mogą być wszelkie zanieczyszczenia i niedokładne połączenia (tu możemy sobie odpowiedzieć na pytanie, co zanieczyszcza moje serce i jakie dziedziny mojego życia nie są oddane w całości Duchowi Świętemu).

Każdy, kto chce prawidłowo i szybko zbudować obwód elektryczny, rysuje schemat (z założenia zamknięty). Może warto zastanowić się, czy jesteśmy przeniknięci mocą Ducha Świętego, czy to wszystko co składa się na moje życie jest Jemu oddane (nie tylko owoce - praca, modlitwa itp. - lecz najgłębsza cząstka mnie - moje serce).
Wiadomo również, że prąd rozumie się jako swobodny przepływ elektronów. Możemy sobie wyobrazić, że Duch Święty daje się nam w postaci takich porcji elektronów swojej łaski. Elektrony przepływając napotykają na swojej drodze różne przeszkody - grzechy, zranienia, nieuporządkowane przywiązania. Co zatem robią elektrony? Zderzają się z przeszkodami i oddają im swoją energię. Podobnie jest z nami. Często modlimy się: "Duchu Święty, daj proszę, tak bardzo Cię proszę, daj mi odwagę do mówienia innym o Panu Jezusie". I co? I nic! Czujemy jeszcze większy strach, który coraz bardziej narasta. Po prostu Duch Święty nie działa!? A właśnie, że działa! Narastające uczucie strachu jest znakiem, że coś jest nie tak. Warto się tym uczuciem zająć i zastanowić się, dlaczego ono tak bardzo narasta. Może się okazać, że to brak samoakceptacji, strach, że środowisko mnie odrzuci, czy potrzeba miłości powoduje, że zrobimy wszystko, aby ją "zdobyć". Dopiero gdy oddamy Jezusowi te wszystkie sytuacje, braki miłości, zranienia, to zmienią się nasze uczucia, znikną przeszkody i przestaniemy się wreszcie bać.
Duch Święty działa dobrze, elektrony Bożej łaski dobrze do mnie docierają, tylko że najpierw wskazują na rzeczywistą i głęboką przeszkodę. Gdy długo będę wołał o pomoc - moc Ducha Świętego - to dużo tych "elektronów" na mnie spadnie i w końcu jasno zobaczę moje przeszkody i ograniczenia, i będzie we mnie moc, aby razem z Jezusem sobie z tym poradzić.

A teraz zobaczymy jak jest z tą łaską Bożą, tą mocą Ducha Świętego, przenoszoną podczas tego przepływu elektronów. To tak, jak z mocą prądu.

W=UˇIˇt

U - napięcie; to, co sam Bóg zrobi w czasie, gdy ja Go proszę o pomoc, to Jego tajemnica, ile zechce mi udzielić, kiedy, i w jakim czasie. To Jego działanie zgodnie ze słowami, gdy Duch Święty zstąpi na was otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi (Dz 1,8).

I -     natężenie; praca Boża we mnie dostosowana jest do moich możliwości. Bóg nie robi we mnie więcej niż sam potrafię w danym momencie znieść. Inaczej postępuje ze mną na rekolekcjach, inaczej w codzienności, to jest dostosowane do każdego z nas z osobna. Bóg nie zrobi ze mnie od razu "doskonałego" świadka. Jezus też w Nazarecie wzrastał w mądrości i łasce. Dajmy sobie prawo do spokojnego, duchowego wzrostu, a z drugiej strony pamiętajmy też o pragnieniu Ducha Świętego, bowiem: Bóg da ci tyle Ducha Świętego, ile Go potrzebuje twoje serce. Kto jest bardziej potrzebujący, dostanie Go więcej.

t -     czas; myślę, że ten wzór wskazuje na potrzebę współpracy Boga z człowiekiem. To, co Bóg we mnie zrobi, jest wprost proporcjonalne do czasu, który Mu poświęcam.

Jest jeszcze jeden wzór, na natężenie:

R - oporność; mój upór w przeszkadzaniu Duchowi Świętemu. Od czego on zależy? Lepszymi przewodnikami są te, które posiadają mniejszy opór. Opór zależy też od warunków zewnętrznych (nie porównujmy się wzajemnie; tak naprawdę to nie wiemy, w jakich warunkach środowiskowych, rodzinnych wzrastała ta druga osoba).

Na koniec przyjrzyjmy się przewodom. Posiadają one izolację, żeby w nieodpowiednim momencie komuś nie stała się krzywda. Charyzmaty jako dary Ducha Świętego są cenne, ale także "niebezpieczne". Stanowią one nośnik Boskiej energii, a my jesteśmy przecież ziemskimi naczyniami. By zabezpieczyć iskry takiej energii przed spięciami potrzebujemy izolatora. Tym izolatorem jest pokora!

Zobaczmy jeszcze, co się z nami dzieje, gdy jesteśmy przesiąknięci mocą Ducha Świętego:

Pismo Święte w wielu miejscach wskazuje na moc ewangelizacji. I tak u Izajasza czytamy: słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa (Iz 55,10-11), z psalmu 147. dowiadujemy się, że szybko mknie Jego słowo, a z Ewangelii według św. Mateusza, że ziarno słowa Bożego wpada w ziemię i wydaje owoc. Bóg daje wzrost, a my co najwyżej mówmy, jak nas poucza Jezus, słudzy nieużyteczni jesteśmy, wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać. Nie czekajmy na nagrody, nasza działalność nie będzie zauważana i doceniana, nie doczekamy się uznania ani zaszczytów: uczeń nie przewyższa nauczyciela ani sługa swego Pana. (...) Jeśli Pana domu przezwali Belzebubem, o ileż bardziej Jego domowników tak nazwą. Oto Ja posyłam was jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie. Duch Święty chce przez nas dokonywać wielkich dzieł. Nie cieszmy się z tego, co udało nam się zrobić lecz radujmy się, że nasze imiona zapisane są w niebie (Łk 10,20).
Zatem czy wiara, wiedza i doświadczenie życia, jest warunkiem koniecznym do posługi modlitwą? Nadal wydaje się, że tak. Problemem wciąż niejednoznacznym jednak jest odpowiedź na pytanie o konieczne proporcje tych komponentów.

Agnieszka Suchłabowicz