Jadąc na Oazę Modlitwy postanowiłam już definitywnie, że pójdę do
spowiedzi. Jednak kiedy nadeszła ku temu stosowna chwila, to ogarnął mnie
niepokój, który towarzyszył mi już od dłuższego czasu w momentach, kiedy
chciałam pojednać się z Panem. Było to uczucie wewnętrznego strachu, leku,
także obawy przed spowiednikiem, a przede wszystkim poczucie beznadziei, braku
ludzkiej godności i wartości w Bożych oczach. Już chciałam zrezygnować,
gdyż kapłani zaczęli ubierać się do Eucharystii, lecz...Któż nas może odłączyć
od miłości Chrystusowej? / Rz8, 35 / utrapienie związane z ziemskim życiem?,
ucisk ze strony najbliższych?, nagość duszy czy miecz nienawiści?... NIC I
NIKT, bo miłość Pana większa jest po tysiąckroć od naszej, a Jego miłosierdzie
spływające podczas sakramentu pokuty jedna nas z Bogiem Ojcem, drugim człowiekiem
i samym sobą oraz uzdalnia do permanentnej pracy nad sobą.
Chwała Ci, Panie, za ten sakrament, ze jest on sakramentem nadziei i przemiany,
boleści i uzdrowienia, miejscem odkrywania i akceptacji prawdy o sobie. Dziękuję
Ci, panie, że po raz kolejny dałeś mi zauważyć Twoje otwarte ramiona i pełne
miłości serce.