Żył i umierał dla Pana

„Światło, które jest przede mną, które prowadzi mnie w drodze – światło Bożych przykazań – ma być przeze mnie przyjęte, ma stać się moim wewnętrznym światłem. I wtedy to światło, które jest we mnie, ma świecić znowu następnym ludziom. Bo jest to światło z ognia Bożej miłości!” (Ks. Wojciech Danielski).

Obchody 30. rocznicy śmierci ks. Wojciecha Danielskiego

     fot. Archiwum Główne Ruchu Światło-Życie

   Prawdziwości tych słów doświadczaliśmy w życiu i posłudze Księdza Wojciecha Danielskiego. Chociaż w tym roku obchodzimy już 30. rocznicę Jego odejścia do Pana, to światło Jego nauczania i Jego przykładu wciąż świeci następnym pokoleniom.

Troszczył się o nie do ostatniego tchnienia. Zobaczmy, co zostawił nam w swiom testamencie.

„Będę się cieszył, gdy się wszyscy moi Bliscy spotkają: niech się nie smucą… Niech to będzie pogrzeb w duchu radości paschalnej. Cieszyłbym się, gdyby czytano z Listu do Rzymian: «Nikt z nas nie żyje dla siebie» albo z 2. do Koryntian «Żyć dla was, to owocna praca, a umrzeć, to o wiele więcej pożyteczne»… i Ewangelię z Jana 17: «aby byli jedno… i … Ja do Ciebie idę, Ojcze». Będę się modlił, żeby nie było wtedy nikomu zimno ani słotno: jeśli będzie, ofiarujcie to za moje grzechy. Na KUL-u zróbcie ładną modlitwę powszechną, żeby się budowali przy tej okazji wszyscy we wspólnotę – jak ja o to dbałem dotąd na pogrzebach innych – i przywieźcie ją na pogrzeb.

…Przecież wszyscy się spotkamy, a nieraz odwiedzicie także … mój grób: naprawdę bowiem będziemy się spotykać u Ołtarza i to przez Komunię świętą: wierzycie w to?

…Duchem będę zawsze w ich [Ojców i Braci w Tyńcu] chórze. Choć także u Chrystusa Sługi w Krościenku i u św. Maksymiliana na Sławinku, u św. Krzyża Akademickiego na KUL-u, i u św. Marcina, św. Józefa na Kole, św. Aleksandra i Serca Maryi, i na „Idziku” w Warszawie, i przed tabernakulum w Zalesiu u św. Huberta i na Wyżynach, i w Kaplicy Seminaryjnej, i w Kaplicy Lasek i Izabelina, i Konwiktu; Szymanowa, i w Puszczy Augustowskiej nad jeziorem, gdzie jest nasz Ołtarz, Krzyże – Najbliżsi wiedzą”.

                Świadomi tej Księdza Wojciechowej obecności, zajrzyjmy jeszcze do Jego nauczania, do homili z jutrzni sobót okresu wielkanocnego, kiedy to słyszymy słowa:

„Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc i w śmierci należymy do Pana. Po to bowiem Chrystus umarł i powrócił do życia, by zapanować tak nad umarłymi, jak nad żywymi” (Rz 14, 7-9).

            „Należymy do Pana. Jak dobrze jest stwierdzić, że jest się bytem zależnym, i to nie od losu, lecz od Tego, który mnie skonstruował i który mnie nadal prowadzi, i że ten Ktoś jest Ojcem. Na to Chrystus przyszedł, by nam objawić Stwórcę naszego, […] żeby nam objawić, że to jest Ojciec, że tylko od Niego jesteśmy zależni.

            Ale tu nie jest „zależymy”, tu jest „należymy”. Bo zaakceptować swoją zależność – to jest pierwszy etap. Drugi etap – to zobaczyć sens i cel, do którego mnie ta zależność od mojego Ojca prowadzi. Na co żyję? Dla kogo żyję?

            «Osiągniesz zbawienie, jeśli w sercu swoim uwierzysz i ustami swoimi wyznasz, że Jezus Chrystus jest Panem» (Rz 10, 9). Jest moim Panem! Ja dla Niego żyję! On na to umarł i zmartwychwstał. Na to umarł i powrócił do życia. Na to przeszedł przez ludzkie życie i przez ludzką śmierć, aż po nowe życie, «aby zapanować tak nad umarłymi, jak i nad żywymi». Chciałoby się przetłumaczyć: „aby okazać się Panem każdemu, kto przechodzi przez życie i przez śmierć”.

            Żyjemy dla Pana, umieramy dla Pana. Należymy do Pana. On stał się Panem naszego życia i śmierci. Jak stał się Panem? Czy nam to panowanie narzucił?

Zależność od Stwórcy, od naszego Ojca uznać musimy. Tylko uwierzyć, że to jest zależność od Ojca! Przynależność do Chrystusa wybieramy. Wybieramy – to właśnie jest wiara. I tego niezbędnie potrzeba w życiu każdego z nas, aby całość naszego życia, ze śmiercią włącznie, została poddana panowaniu Chrystusa.

Tylko ten człowiek może nieść Królestwo Chrystusowe, w którym Chrystus zapanował; który nie tylko panuje nad sobą, ale któremu już jego wola nie wystarcza, by panować nad sobą, który panowanie nad sobą oddał Jezusowi Chrystusowi.

Kończąc rozważanie tych słów Listu do Rzymian, Ksiądz Wojciech tak się modlił:

            „Chryste, żywy po śmierci, Ty, który za nas oddałeś życie, Chryste Zmartwychwstały, bądź moim Panem i zapanuj przeze mnie. Niech będę – jak Ty – światłością świata, aby każdy człowiek uznał swoją przynależność do Ciebie, aby ją wybrał, aby się uwolnił od swej samowoli i swawoli, aby przestał wierzyć, że sam zapanuje nad sobą, albo sam zapanuje nad światem, sam ogarnie, sam poradzi sobie, sam pokona wszystko, co się mu z losu sprzeciwia – żeby uznał swoją zależność od Ojca i wybrał swoją przynależność do Ciebie.

            Chryste, daj mi dziś, daj mi jutro, daj co dzień Twojego Ducha Świętego, bym to pojął dzięki przynależności do Boga mojego w Trójcy ŚwiętejJjedynego: po co i jak człowiek jest samodzielną osobą, po co ma wolność i że ta prawdziwa wolność jest usytuowana.

Jak Ty, Jezu Chryste, Synu Człowieczy, który jesteś Bożym Synem w Trójcy Przenajświętszej, żebym ja – syn człowieczy w mojej osobie wiedział, jak jestem usytuowany w zależności od Ojca i w zależności do Ciebie. Ty, który jesteś Panem mego życia i Panem mej śmierci, bo chcesz być Panem mojego życia na wieki”. (Krościenko nad Dunajcem, 25 maja 1985 r.).

          Innym razem, odnosząc ten Pawłowy tekst do członków Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, Ksiądz Wojciech mówił:

          „Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie. Jeśli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana”. To u św. Ireneusza znajdujemy takie zdanie: «Gloria Dei vivens homo» – «Chwałą Boga jest, aby człowiek żył». – Cała prosta godność stworzenia. …Chwałą Boga Stworzyciela jest, aby człowiek żył pełnią swojej godności. Tę godność odnajduje człowiek w pełni dopiero w odkupieniu, w uświęceniu. Wtedy dopełnia swoje człowieczeństwo, gdy się upodabnia do Jezusa Chrystusa, staje się Jego uczniem, podobnym do Niego w Jego posłuszeństwie Ojcu i gdy w Duchu Świętym przynosi coraz nowe owoce.

          «Jeśli umieramy, umieramy dla Pana». Chrześcijanin sam nie wybiera sobie śmierci, tak jak chrześcijanin sam sobie nie zadaje cierpienia. Chrześcijanin cierpienie akceptuje i chrześcijanin przyjmuje każdy rodzaj śmierci i chwilę śmierci, jaką Panu spodobało się dla niego wybrać. «Media vita in morte sumus» – «Zawieszeni w życiu, jesteśmy gotowi i na śmierć» – jak to śpiewali w najcięższych czasach Kościoła. Na tę śmierć jesteśmy gotowi, bo wiemy, że to jest odejście do Pana.

          Chrześcijanin «w życiu i śmierci należy do Pana». «Śmierć jest – to pisze Ojciec Święty [Jan Paweł II] w encyklice dla cierpiących Salvifici Doloris – największym złem, jakie nas może spotkać, bo jest rozdzieleniem w nas, najcięższym – sama cierpieniem nie jest – jest największym złem. Wszystko, co jest do chwili śmierci, jest cierpieniem».

          Ale właśnie po to Syn Boży wszedł w śmierć, żeby pokonać zło śmierci i żeby nam przywrócić życie, żeby nas wyciągnąć z tego straszliwego zła! «I chociaż nas zasmuca nieunikniona konieczność śmierci – śpiewamy przy każdym pogrzebie – znajdujemy pociechę w obietnicy przyszłej nieśmiertelności. Dla twoich wiernych bowiem, o Panie, życie przemienia się, ale się nie kończy! »

          Kto wchodzi w śmierć z Chrystusem, kto gotów jest podjąć i cierpienie, i nawet zło śmierci z Chrystusem, ten zwycięża! Kto przyjmuje cierpienia i kto gotów jest na śmierć z Chrystusem, ten jak Chrystus, może przywracać życie innym!

          Wszystko, co przyjmujemy, także i w Krucjacie, jako cierpienie, jako niepowodzenie samej działalności Krucjaty, wszystko, co pozornie wcale do niej nie należy: niepowodzenia życia, cierpienia – to wszystko jest Krucjata Wyzwolenia Człowieka. «Jeśli żyjesz dla Pana» i jeśli jesteś gotów «umierać dla Pana», to wszystko jest Krucjata. Jest bowiem i apostolstwo chorych, jest i apostolstwo modlitwy, nie tylko czynu, nie tylko słowa. To jest cały Kościół! To jest całe działanie zbawcze! Nie zapomnij o tym!”

          Następne słowa, odczytywane w perspektywie odchodzenia Księdza Wojciecha, okazały się proroctwem:

          „Będziesz leżał sparaliżowany (Nie daj tego, Panie, ale jeśli Pan zechce, to będzie i to; nie każdemu Pan daje odchodzić do siebie w chwili komunii św. w kościele). Możesz leżeć i mogą myśleć, że jesteś nieprzytomny i nie kontaktujesz ze światem, a ty cały czas możesz prowadzić Krucjatę! Bo «i w życiu, i w śmierci należysz do Pana», i z Panem chcesz wszelkimi sposobami prowadzić razem wyzwolenie człowieka. „Nikt z nas bowiem nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie”. Dodajmy: nikt nie choruje dla siebie, nikt nie ponosi niepowodzeń życiowych i cierpień, i przykrości od ludzi dla siebie. Ofiaruj! Niech to wszystko Krucjatą będzie!” (Krościenko nad Dunajcem, 9 czerwca 1984 r.)