Siloe, nr 9, luty 1979


W VI numerze Listu Siloe umieściliśmy sprawozdanie z III Międzynarodowej Konferencji Liderów Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej w Dublinie, która odbyła się 13 - 15 VI 1978. Przedłużeniem Konferencji był powszechny Międzynarodowy Kongres Odnowy Charyzmatycznej w Kościele Katolickim trwający do 18 VI 1978. W Kongresie uczestniczyło ponad 20 000 osób. Byli wśród nich również Polacy. Wspomnienia jednej z uczestniczek zamieszczamy poniżej.


Wspomnienia z Międzynarodowego Kongresu Odnowy Charyzmatycznej w Kościele Katolickim - Dublin 1978.


Mija już ponad pół roku od mojego powrotu z Irlandii z Międzynarodowego Kongresu Odnowy Charyzmatycznej, który odbywał się w dniach 15 - 18 czerwca 1978 r. w Dublinie, stolicy Irlandii.


Przeglądam notatki, wracam myślami do tych niezwykłych dni, a ponieważ rzeczy wielkie trwają w nas długo, dlatego wydaje mi się, że nie miesiące, ale dni dzielą mnie od tamtych wydarzeń. Próbuję odtworzyć niezwykła atmosferę tych "wielkich rzeczy''. Dlaczego niezwykłą ? Czy ze względu na charakter spotkań, ilość uczestników, czy wreszcie organizację ? Chyba jednym zdaniem nie sposób odpowiedzieć na to pytanie; spróbuję odpowiedzieć na nie poprzez fragmenty wspomnień.


"Abyście szli ...''


Przybywając na Kongres szybko przekonałam się, jak trafnie istotę tego charyzmatycznego forum oddają słowa, będące jego hasłem: "Będziecie moimi świadkami'' / Dz 1, 8 /. Gotowych do dawania tego świadectwa było wielu; na Kongres przybyło ponad 20 000 ludzi z około 80 krajów świata / m.in. 550 z Francji, 400 z Meksyku, 2000 z Anglii, 300 z Włoch, 100 z Australii i Nowej Zelandii, 100 z Afryki, 2000 ze Stanów Zjednoczonych i Kanady, 350 z Belgii, 100 z Niemiec / w tym ponad 3000 członków zakonów, 1500 księży, kilkudziesięciu biskupów, kilku kardynałów z L. Suenensem na czele. Kiedy w tej chwili patrzę na te liczby, mimo woli nasuwa się myśl o samej organizacji Kongresu, która była po prostu doskonała. Już to samo można by uznać za jeden z objawów współpracy człowieka z Duchem Świętym.


Po Kongresie mówiło się najczęściej o dwóch rzeczach: o wspomnianej powyżej organizacji i wysokim poziomie konferencji. Nie wspomnę w tej chwili o innych wspaniałych rzeczach. Napiszę o nich później.


Tematem konferencji był głównie problem głoszenia Ewangelii we współczesnym świecie. Jako pierwszy wystąpił kard. L. Suenens, pełniący role opiekuna całego ruchu charyzmatycznego z ramienia Stolicy Apostolskiej. W swoim inauguracyjnym przemówieniu mocno podkreślił powszechny obowiązek ewangelizowania. Człowiek współczesny - mówił Kardynał - nie tyle nie chce słuchać Ewangelii, ile raczej nie ma kogo słuchać, ponieważ my, chrześcijanie, nie jesteśmy gotowi do świadczenia nie tylko słowem, ale także i przede wszystkim czynem i całym życiem.


Zagadnieniu głoszenia Ewangelii życiem i świadczenia życiem o niej, co stanowi kwintesencję ruchu charyzmatycznego, poświęcił swoje przemówienie kard. B. Hume z Anglii. Z interesującym przemówieniem wystąpił także O. Fio Mascarenhas z Indii, który niemalże wołał, że współczesne świadczenie musi być miłością, bo właśnie na nią czeka dzisiaj cały świat, a subkontynent indyjski w szczególności. Podobny charakter miały wystąpienia czarnych przedstawicieli Afryki oraz Oceanii.


Było w tym wszystkim bardzo dużo akcentów radosnych, gdy np. jeden z czarnych braci mówił: "Nie znajduję słów, którymi mógłbym wielbić Boga i dziękować Mu za rzeczy, które czyni, iż biali i czarni zaczynają widzieć nawzajem w sobie Jezusa''. Młody Jacky Parmentier z Francji mówił, że miłość w czynie jest sprawdzianem, na ile jesteśmy przemienieni i czy rzeczywiście przechodzimy ze śmierci do życia.


Wielu z mówców dzieliło się swoimi trudnościami i kłopotami. Tak np. przedstawiciel Belfastu / Płn. Irlandia / mówił, że marzeniem ich jest jawne działanie, a przedmiotem modlitwy - możliwość działania bez lęku. Niezwykle ciekawą postacią był ks. Martin Tierney, mianowany przed rokiem opiekunem ruchu charyzmatycznego w całej Irlandii, pełniący rolę przewodniczącego Kongresu. Jego wystąpienia zawierały dużo praktycznych, życiowych wskazówek co do dawania świadectwa o Panu. "Głosimy - mówił - że Jezus jest Panem, Kyriosem, przez to i w ten sposób, iż miłujemy Człowieczeństwo Chrystusa, Boga - Człowieka i naśladujemy je w najdrobniejszych szczegółach naszego, codziennego życia. Na tym dopiero budujemy miłość braci - nie tyle przez nas samych, ale przez Chrystusa w nas, z nami i przez nas. Dopiero tak rozumiane świadectwo jest owocne i skutecznie realizuje testament Pana: "Abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał'' / J 15,16 / .


Trudno także nie wspomnieć o osobie ks. Fr. MacNutt'a, który głównie służył potrzebującym darem uzdrowienia. Przez czas trwania Kongresu modlił się w małej grupie z przyjaciółmi w intencji uzdrowień zarówno duchowych jak i fizycznych. Dawało się wprost zauważyć, jak wielu ludziom modlitwy te przynosiły wyzwolenie, stawały się źródłem ich radości, a przede wszystkim wiary, pomagały do pogłębienia obrazu Boga - Miłości, który to obraz jest zbyt często obrazem na miarę nas samych. Ponadto wielu uczestników Kongresu, jak J. Jayamane ze Sri Lanki, ks. J. Ferry z New Jersey, P. Shebaya z Libanu, Emma Chembo z Zambii czy O. Carlos Talavera z Meksyku, mówiło o roli i znaczeniu wspólnoty w dawaniu świadectwa oraz dzieliło się swoimi bogatymi doświadczeniami.


"Aż po krańce ziemi ...''


Wszystko to, co działo się dotąd, w pierwszych dniach Kongresu, można uznać za preludium do tego, co nastąpiło w ostatnim dniu, czyli do Eucharystii, będącej centrum Kongresu. Była ona sprawowana niezwykle uroczyście na ogromnym placu w sercu Dublina. Uczestniczyło w niej ponad 25 000 wiernych różnych ras i języków. Analogia do "wielkich dzieł Bożych'' opisanych w Dziejach Apostolskich, narzucała się sama.


Dzień był piękny, mimo że do tej pory była niepogoda i często lało niemiłosiernie. Głównym celebransem był kard. L. Suenens, z którym koncelebrowało ok. 1 500 księży. Homilię wygłosił O. Mahony, biskup Dublina. Mówił o dramacie współczesnego człowieka, który często opuszczając Boga skazuje siebie i związany z nim świat na tragiczną egzystencję w kłamstwie i nienawiści. "Dlatego na tych, których wybrał Pan - konkludował kaznodzieja - ciąży obowiązek dawania nieustannego świadectwa poprzez Miłość i Prawdę, aby świat uwierzył, że posłał nas Jezus''. Na zakończenie Mszy św. odczytano depeszę papieża Pawła VI, w której Ojciec Święty składał wszystkim uczestnikom Kongresu życzenia powodzenia w dziele, radości i pokoju, wyrażając przy tym nadzieję, że na każdego ze zgromadzonych na Kongresie może liczyć w świadczeniu o Panu.


Zakończyła się Msza św., skończył swoje obrady Kongres. Zaczęła się manifestacja radości i entuzjazmu, jedności i miłości. Wyrażały się te wszystkie stany w śpiewie, postawie, gestach, nawet w klaskaniu. A potem jakoś spontanicznie wypłynęło długie, adoracyjne przebywanie przed Najświętszym Sakramentem ...


Zastanawiam się w tej chwili, dlaczego wybrano Irlandię na miejsce Kongresu. Przyczyn musiało być wiele. Mnie się wydaje, że najważniejsze są dwie: Irlandia jest dzisiaj symbolem ogólnoludzkich dążeń do wolności, równości i sprawiedliwości; Irlandia jest dzisiaj także symbolem żywej, autentycznej religijności, ten kraj jest bowiem najbardziej katolickim na świecie.


"Gdzie dwaj lub trzej ...''


Jeszcze raz, ale tym razem jakoś wyjątkowo głęboko, przeżyłem te słowa Pana. W czasie pobytu w Irlandii, w spotkaniach z ludźmi, których Pan postawił na mojej drodze, najpierw z uczestnikami Kongresu, a potem z innymi. Przebywałam w Irlandii miesiąc przekonując się na każdym kroku, że religijność, jej głębia, jej autentyzm weryfikują się właśnie w miłości, praktycznym kochaniu na co dzień.


Po miesięcznym pobycie na Zielonej Wyspie, wzbogacona przyjaźnią i duchem jedności, głębokiej solidarności, pełna entuzjazmu, wzmocniona w wierze i woli kochania, opuszczałam ten kraj, który ugościł kilkadziesiąt tysięcy ludzi dobrej woli, a wśród nich mnie. Wyjeżdżałam z przeświadczeniem, że najbardziej efektywnym sposobem świadczenia o Panu dzisiaj jest po prostu realizacja Jego orędzia: " Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeżeli będziecie się wzajemnie miłowali'' / J 13, 36 /. W końcu niby żadne odkrycie, a jednak ...


Barbara Korpal - Wrocław


Łaska Wam i pokój od Boga, Ojca waszego


i od Pana, Jezusa Chrystusa
Odpowiedzialny za treść listu:
Ks. Franciszek Blachnicki

Kontakt