Bogu niech będą dzięki za błogosławiony czas łaski. On to zaprosił nas do "sanatorium" swojej Miłości do pięknej górskiej miejscowości Czarna Góra. To tutaj pod okiem najlepszego personelu, któremu przewodniczył ojciec "ordynator" Ks. Leszek Szkudlarek, wraz z Asią i Jackiem oraz wspaniałą diakonią "terapeutów" Pan leczył i pocieszał nasze serca.

Dziękujemy za tyle wspaniałych chwil "duchowego SPA" przed Najświętszym Sakramentem, gdzie w modlitwie indywidualnej i wspólnotowej byliśmy poddawani przemieniającym promieniom Jego łaski, która przenikała do dna serca. Otwierała nas na Jego miłość, uzdalniała do skruchy, przebaczenia, błogosławenia w każdym czasie i w każdym miejscu.

Dziękujemy za tyle pięknych świadectw, a także otwarcie wszystkich uczestników, dzięki którym wiemy, że z Bożą pomocą można w praktyce realizować na co dzień przykazanie miłości, nawet do nieprzyjaciół. Dotyk Bożej Miłości to także piękno przyrody, które mogliśmy podziwiać w wolnym czasie, On przechodził w wietrze, ulewie i błyskawicach, Jemu cześć oddawały szemrzące górskie strumyki i szczyty gór, a słońce na wyżynach przypiekało nasze ciała. Byliśmy wysoko w górze, dotykaliśmy samego nieba...

Bóg nas uzdrawiał, przytulał, pocieszał. A teraz nas posyła - z powrotem na ziemię, byśmy świadczyli o Jego niezmierzonej Miłości.

Chwała Panu.
Marysia i Artur


Niech będzie uwielbiony Pan Bóg, który zaprowadził mnie i mojego męża na rekolekcje uzdrawiające: „On pocieszy Wasze serca”. 

Nasz plan rekolekcyjny, ludzki, był wszak równie podniosły – mięliśmy służyć podczas Oazy Rodzin II stopnia organizowanej przez naszą, czyli włocławską diecezję. Stało się inaczej, ponieważ czułam, a raczej miałam natchnienie Ducha Św., że nam samym jest potrzebne uzdrowienie zanim będziemy innym pokazywać Boga.

To, że po zgłoszeniu się do Asi i Jacka – świetnych i świętych organizatorów i prowadzących - okazało się, że nie ma miejsca, to normalne…. . Ale czekaliśmy i …. miejsce się znalazło!
Bóg przytulił mnie już w pierwszym dniu i powiedział, że tak samo przytula moją córkę Justynę, która odeszła od nas z tej ziemi do Niego przed ośmiu laty, podczas pieszej pielgrzymki sieradzkiej na Jasną Górę.

Potem wzbudził we mnie przekonanie, że powinnam Mu to przebaczyć… . Brzmi dziwnie – przebaczyć Bogu, który jest samą Miłością…. . Wiem…, ale to przebaczenie było potrzebne mnie, abym się uwolniła od ciągłych pretensji do Niego o to, że tu na ziemi nie mogę już być mamą dla swojej córki… .

Po śmierci Justyny, przez pierwsze lata, nie chciało mi przejść przez gardło słowo uwielbienia skierowane do Boga. Na szczęście słowa prośby, aby mnie trzymał mocną ręką w swoim zasięgu nie schodziły z moich ust, nawet wtedy, gdy było bardzo źle i gdy był daleko…. . Spowiedzi i komunie święte - „pomimo” - pozwoliły mi przetrwać najciemniejszą noc bólu, smutku, tęsknoty, braku zaufania w Jego miłość…

Odkrycie, że mogę i powinnam Go uwielbiać za życie Justyny przyszło niedawno, ale przez gardło nie chciało mi przejść uwielbienie za Jej śmierć. Po raz pierwszy zdołałam to zrobić rok temu, również podczas rekolekcji i wtedy natychmiast Bóg odpowiedział. Podczas tych rekolekcji stało się to drugi raz…. „Panie, bądź uwielbiony w życiu i śmierci Justyny…” zwróciłam się do Niego w myślach po przyjęciu komunii świętej. I w tym momencie jedna z uczestniczek, w ławce obok, zaczęła śpiewać pieśń, zupełnie nieprzewidzianą w tym czasie: „Nie umiem dziękować Ci Panie…”, a jej śpiew podjęła cała wspólnota. To było niezwykłe, a jeszcze bardziej niezwykłe było to, że kiedy kolejnego dnia podeszłam do niej podziękować za to – ona pokazała mi swój identyfikator z imieniem – było tam napisane: Justyna!

Pan Bóg mnie kocha i wie czego mi trzeba. Tyle razy już konkretnie dawał i daje się poznać i komunikuje się ze mną, ale ja nie chciałam, nie potrafiłam tego zauważyć.
Podczas tych rekolekcji, przepełnionych modlitwą, dał mi kolejną szansę na uspokojenie serca…. Bądź uwielbiony Panie! Niech to uwielbienie nie schodzi z moich ust i przepełnia moje życie tu na ziemi po to, abym mogła być dobrą żoną, mamą i babcią i kiedyś - razem z moją córką, która już jest w niebie – wyśpiewać Tobie, Panie najpiękniejsze uwielbienie.

Małgorzata


Z początkiem bieżącego roku odczuwałem bardzo silny kryzys. Właściwie już Święta Bożego Narodzenia były dla mnie bardzo smutne. Trudno mi było doświadczyć obecności Boga. 

Ale wiem dobrze, że modliła się za mnie rzesza ludzi, dobrych ludzi, na których mogę zawsze liczyć. Od przeszło roku nie potrafiłem spać. Powodem był nasilający się ból ręki, barku. Nie potrafiłem leżeć na prawej stronie. Jednak to nie koniec. Nie chciało mi się chodzić do pracy, którą niedawno zmieniłem. Nie umiałem się wdrożyć. Odczuwałem niesamowity stres, zamykałem się na ludzi, głownie tych, z którymi pracowałem – jeśli można to nazwać pracą. Wciąż kłębiły się we mnie najczarniejsze myśli. Korzystał z tego Zły, który szalał wokół mnie jak tylko chciał.

Przełamaniem czarnej sytuacji, był okres, gdy mój najmłodszy syn, Kubuś przystępował do sakramentu I Komunii Świętej. Nadszedł wreszcie czas wakacji i rekolekcje w temacie „ On pocieszy wasze serca. Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was.” 1P 5,7. Na rekolekcje jechałem z dobrym nastawieniem, mając nadzieję, że ten czas wiele zmieni w moim życiu.

Rytm rekolekcyjny, doświadczenie obecności Pana Boga, odcięcie się od problemów, zaowocowały moim wyciszeniem się. Oddałem Panu Bogu swoje trudy i troski i wtedy On mógł zacząć działać, przemieniać mnie i moje życie, wlewając pokój w moje serce i dając pewność, że On jest ze mną w każdym z tych trudów i zawsze na mnie czeka.

Na modlitwie wstawienniczej prosiłem o prowadzenie w trudach związanych z pracą oraz o uzdrowienie mojego barku. Bark przestał mnie boleć już po pierwszym dniu rekolekcji.
Do pracy wstaję z wielką chęcią, zupełnie inaczej niż było to wcześniej, w czasie kryzysu. Teraz rozpoczynam dzień od mszy świętej, idąc po niej z ochotą do pracy.

„To dla wszystkich, którzy uwielbiają Boga dzisiaj bez względu na to w jakiej sytuacji życiowej się znajdują:
„ODDAJĘ TOBIE CHWAŁĘ, ODDAJĘ TOBIE PANIE CZEŚĆ,
W TYM WSZYSTKIM CO MI DAJESZ,
CZY JEST TO SŁOŃCE, CZY JEST TO DESZCZ.”
WZN

Chwała Panu za to, czego dokonuje w moim / naszym życiu.
Mariusz

Kontakt