Co słychać w Kenii?

Trzy miesiące temu Piotr Stopa wyjechał do Kenii. O tym, co wydarzyło się w tym czasie, pisze na blogu Diakonii Misyjnej. Zapraszamy do lektury fragmentów na oaza.pl i całej relacji.

Dzieci Pokot

Mniej więcej w połowie kwietnia przyjechałem do Nairobi, by spotkać się z kardynałem Johnem Njue, przedstawić list od Moderatora Generalnego i poprosić o błogosławieństwo dla działalności oazy w Kenii. Okazało się, że procedura przyjmowania ruchów na terenie archidiecezji jest trochę bardziej złożona niż się spodziewałem, ale zostałem w dobrej atmosferze poinstruowany o tym, co powinniśmy zrobić.

Kuria

Odwiedziłem również grupę oazową w dolinie ryftowej, w okolicach Naivashy, gdzie udało się zorganizować całodniowe spotkanie modlitewne.

Oaza w Naivashy

Następnie udałem się do Meru, gdzie rozpocząłem spotkania z tamtejszymi wspólnotami, co było moją główną aktywnością przez cały maj. W tym czasie szukałem również ośrodków na rekolekcje wakacyjne, a także miałem spotkania z różnymi księżmi w sprawie oazy. Na początku czerwca wróciłem ponownie do Pokot, gdzie kończyłem wraz z robotnikami budowę gabionów, a parę dni temu przyjechałem do Nairobi by przedłużyć wizę i kontynuować kwestie związane z oazą.

Pokot chatka

Po tych dwóch miesiącach mogę śmiało powiedzieć, że rekolekcje oazowe były dla wielu uczestników bardzo ważnym i mocnym doświadczeniem Pana Boga w ich życiu. Objawia się to nie tylko w słowach, ale chyba przede wszystkim w postawach życiowych, w wyborach, których dokonują na co dzień. Mógłbym przytoczyć wiele historii, w większości może bardzo prozaicznych, ale także takich, które naprawdę pozostają w pamięci.

Wspólnota w Tiganii

Phineas, jeden z uczestników zeszłorocznych rekolekcji drugiego stopnia, mieszka obecnie w Nkubu, małym miasteczku w okolicach Meru. Żeby przyjechać na rekolekcje, musiał się zwolnić z poprzedniej pracy, a jego nowe zajęcie nie jest do końca satysfakcjonujące i przynosi małe zyski. Pewnego razu spotkał na ulicy żebrzącego chłopca, jednego z tysięcy, których można spotkać w Kenii. W trakcie rozmowy okazało się, że ten uciekł z domu pełnego przemocy, w którym i tak nie dostawał jedzenia, więc wybrał życie na ulicy. Phineas zatroszczył się o chłopca, po konsultacjach, prośbach o wsparcie od kapłanów, udało mu się znaleźć miejsce dla niego w jednym z projektów dla dzieci w potrzebie. Obecnie zamierza kupić mu trochę ubrań i rzeczy niezbędnych do normalnego funkcjonowania, pomimo jego skromnych środków. Próbuje też skontaktować się z rodziną chłopca, aby wyjaśnić zaistniałą sytuację. Ta historia jest również dla mnie wyzwaniem, na ile ja realizuję przykazanie miłości bliźniego, szczególnie w przeżywanym obecnie Roku Miłosierdzia.

Dzień wspólnoty w Mitunguu

Ks. Eric, który uczestniczył w ONŻ I dwa lata temu podpisał Krucjatę kandydacką na jeden rok w intencji swojego brata. Mężczyzna ten pogrążony w nałogach, na parę lat stracił kontakt z rodziną i przepadł gdzieś w slumsach Nairobi. Nagle jednak odnalazł się, wrócił do domu i zerwał z nałogami. Obecnie znalazł pracę i wkrótce założy rodzinę.

Dzień Wspólnoty w Mitunguu

Pomimo pięknych i wyraźnych owoców rekolekcji oazowych, rodzący się na ziemi kenijskiej Ruch napotyka wiele trudności. Ze względu na brak wsparcia ze strony kapłanów oraz często duże odległości pomiędzy miejscami zamieszkania uczestników, bardzo trudno o formację w ciągu roku. Są miejsca, w których oazowiczom nie udało się poprowadzić ani jednego spotkania. Cały czas szukamy możliwości poprawy tej sytuacji. Dlatego też jednym z celów na ten rok jest znalezienie kapłanów, którzy zdecydowaliby się prowadzić wspólnoty tam, gdzie istnieją ich zalążki, lub utworzyć wspólnoty w nowych miejscach.

Nawet niewielkie wsparcie mogłoby przynieść wymierne skutki. Moja obecność z odrobiną zachęty doprowadziły do zorganizowania dnia wspólnoty dla kilku grup z okolicy Mitunguu. W sumie przybyło 16 osób. Dzięki pomocy ks. Erica, mieliśmy również okazję na wspólną mszę świętą. Z perspektywy polskiej wydaje się to niczym niezwykłym, ale w Kenii w niektórych miejscach trudno nawet o mszę niedzielną.

Dzień Wspólnoty w Mitunguu

Podczas mojego pobytu w Meru czy Nairobi odbyłem także wiele spotkań i rozmów z misjonarzami, księżmi, seminarzystami czy osobami świeckimi. Każde takie spotkanie wzbogacało moje spojrzenie na kenijską rzeczywistość, także z perspektywy rozwoju oazy w tym kraju.

Rozmawiając z polskimi misjonarzami utwierdzam się w przekonaniu, że Ruch Światło-Życie ma tutaj duży potencjał. Szczególnie kwestia formacji i wychowania katolickiego młodzieży bardzo kuleje w wielu miejscach. Jeśli tylko znajdą się zapaleni ludzie, gotowi bezinteresownie głosić Ewangelię właśnie poprzez charyzmat oazowy, wierzę, że Pan Bóg wyprowadzi z tego dzieła bardzo dużo dobra dla Afrykańczyków.

Przede mną kolejne już niecałe trzy miesiące pobytu w Kenii. W przyszłym tygodniu jadę ponownie do Meru, gdzie już w sposób bardziej konkretny ruszą przygotowania do rekolekcji wakacyjnych.