Gdy hajs się NIE ZGADZA

Wielkimi krokami zbliża się czas zapisów uczestników na oazy wakacyjne. Nareszcie!

Odwieczne pytania powracają jak bumerang: Czy jeśli spódnica jest przezroczysta, ale do ziemi i z trenem, to można ją wziąć na oazę? Czy to prawda, że na oazie jada się tylko chleb i wodę? (Nie. Także Słowo Boże; por. Mt4,4) A w jakiej konkretnie miejscowości na Mazurach odbywa się Oaza Dzieci Bożych? I inne – podobne, które usłyszane po raz jedenasty piłują egoizm niczym szlifierka, a powstałe wskutek tego ubytki, wypełniają błogosławioną cierpliwością. Wszystko zniesiemy, wszystko przetrzymamy. Jednak przy okazji około-wakacyjnych dylematów tekstylno-gastronomiczno-lokacyjnych, pojawia się jeszcze jedna ważka, wręcz priorytetowa kwestia, przy której nawet dobór garderoby oraz jej metraż wydają się być fraszką.

Cóż to takiego?

Oczywiście, jak zawsze, chodzi o kasę.

Coś nowego

W tym roku dodatkowo przeżywamy Światowe Dni Młodzieży w Krakowie, które (poza wiadomymi zbawiennymi skutkami dla naszych dusz) mają też moc wpędzić wielu wolontariuszy oraz uczestników w długofalową, bolesną zapaść budżetową. To wspaniała sprawa, że ludzie z oazy czuja się odpowiedzialni za takie międzynarodowe ewangelizacyjne spotkanie w naszym kraju i podejmują posługę w formie wolontariatu. Wiadomo, że nie polega ona na działaniu z doskoku, ale wiąże się z wielomiesięcznymi przygotowaniami. To bardzo dobrze świadczy o Ruchu, który jest nastawiony na ewangelizację i służbę innym. Niestety znaczna część oazowiczów z krwi i kości, ze względów finansowych, stanęła przed wyborem między wolontariatem w Krakowie, a oazą wakacyjną. I to jest poważny problem.

Życiowy przykład

Wyobraźmy sobie, że Renata – Typowa Oazówa  w zeszłym roku była na I ONŻ i przez szereg miesięcy przeżywała kroki i celebracje, które były przygotowaniem do II ONŻ. Co więcej Renata przeczytała nawet Księgę Wyjścia z wypiekami na twarzy i wcale nie oznacza to, że podczas lektury trzymała na czole obwarzanka. W ostatniej chwili okazało się jednak, że finanse jej rodziny nie ogarną zarówno ŚDM-u jak i oazy wakacyjnej. Gdyby Renata nie pojechała na II ONŻ w tym roku najprawdopodobniej w ciągu przyszłego roku formacyjnego musiałaby powtarzać wszystko, co już ma za sobą. Trudna sprawa. I niepotrzebny wysiłek. Co więcej może się zdarzyć, iż Renata słuchając raz wtóry tego samego, po prostu zrezygnuje i brawurowo zakończy swą przygodę z oazą.

Biedny Franciszek

Formacja oazowa zakłada ciągłość. Brzmi to bardzo mądrze i co ciekawe jest mądre, przemyślane i uzasadnione. To co przeżywa dana grupa w ciągu roku tj. spotkania, celebracje itd. jest ściśle związane z etapem formacyjnym na jakim się znajduje. Wakacje ściśle i nieodzownie wpisują się w ten tok. Oaza wakacyjna nie jest więc opcjonalnym dodatkiem, ale koniecznością, jeśli tylko poważnie traktuje się swoje tzw. życie duchowe.

Nie stawiajmy więc papieża w niezręcznej sytuacji! On nie przyjechał po to, aby przerwać komuś formację. Jedź do Krakowa, a potem wróć i pędź na oazę. ŚDM to ogromne pole ewangelizacyjne. Będziemy głosić i będzie nam głoszone. Ewangelizacja zawsze prowadzi do wspólnoty i w niej zakłada dalszy ciąg (C.D.N). Będziemy mówić ludziom z całego świata o Jezusie i zachęcać ich, by po powrocie z Krakowa rozwijali to, czego tutaj doświadczyli. Byłoby więc niedorzeczne, gdybyśmy porzucali kształtowanie we wspólnocie jaką jest oaza, na rzecz czegoś tak wspaniałego, jak Światowe Dni Młodzieży. I równie niepojęte jak proceder, którego dokonuje znakomita większość gimnazjalistów, kończących swoją przygodę z Kościołem przy okazji bierzmowania.

Innymi słowy: jedź tu i tu!

Chcieć, to móc!

Jest też cała masa ludzi, którzy chcieliby pojechać na oazę wakacyjną, ale z różnych względów nie mają na to pieniędzy. I nie ma to związku ze Światowymi Dniami Młodzieży. Czasami i najczęściej po prostu w domu są pilniejsze sprawy. Mniejsza o genezę tego stanu rzeczy. Jeśli dotyczy to ciebie lub kogoś kogo znasz, to pomyśl, że przy wyjeździe na oazę wakacyjną, brak pieniędzy to naprawdę malutki problem. Potwierdzone info!

Klucz

Rozwiązanie na wszelkie te trudności jest jedno.

Nie myśl, że Bóg, na którego rozkaz morze się rozstępuje, który pięcioma chlebami karmi 5 tysięcy mężczyzn (a wiecie ile faceci jedzą!), który wskrzesza zmarłych – jest bezsilny wobec braku 5 stów. Jeśli nie masz pieniędzy na oazę wakacyjną idź i powiedz to swojemu animatorowi na osobności. To nie jest wstyd ani hańba, to nie jest żebranie. Nam zależy na tym, byś pojechał, byś to przeżył, nie dla naszej satysfakcji lub podbijania statystyk, ale dlatego, że nie jesteśmy w stanie dać ci nic lepszego, nic bardziej cennego niż Jezusa w Kościele. A na oazie wakacyjnej dostaniesz to na pewno.

Błogosławieni miłosierni

To nie jest tak, że Twój biedny animator będzie teraz wyprzedawał majątek i zastawi krzyż w lombardzie. Jeśli sam może jakoś pomóc, z pewnością to zrobi. A jeśli nie lub nie do końca, to po prostu wie do kogo się udać, aby zdobyć pieniądze na oazę wakacyjną; pewnie już kiedyś zdarzyło mu się robić coś podobnego, być może sam z takiej pomocy korzystał (ja np. korzystałam). Jest wiele możliwości i „instancji” w których szuka się dofinansowania w trudnej sytuacji materialnej. Jeśli kiedyś zrobiłeś dla kogoś coś dobrego, to na pewno wiesz, że to wspaniałe uczucie podzielić się czymś z osobą, która tego potrzebuje. Tak jest i w tym przypadku. Komuś sprawi to radość, a ty pojedziesz na oazę.

A może za parę lat sam będziesz miał okazję kogoś dofinansować.

Giov

www.rzeszow.oaza.pl