Trzeba przyznać, że 50. Kongregacja Odpowiedzialnych Ruchu Światło-Życie mogła pobudzić do refleksji. I to bardzo ożywczych refleksji.
Jeszcze się nie zaczęło
Przez te kilkadziesiąt lat rozwoju Ruchu sporo się wydarzyło. W wielu aspektach widać progres, ale widać też, ile jest jeszcze do zrobienia. Jak trudno dogonić ks. Franciszka w jego zapale, wytrwałości, dynamice, odwadze, nowoczesności. Z pewnością nie wyobrażał sobie, że Ruch kiedyś może stać się skansenem. Zawsze miał plan czy propozycję, odpowiedź na to, co aktualnie działo się w życiu społecznym. W jego działaniach chodziło przede wszystkim o budowanie solidarności międzyludzkiej. A potem, kiedy zmienił się system i uwarunkowania, zaczęto tworzyć dokumenty próbujące opisać paragrafami i schematami różnorodną rzeczywistość. Taki etap rozwoju jest konieczny, ale i niesie ze sobą ryzyko. Schemat, który miał pomagać, może się okazać ważniejszy od samego życia. A jeśli życie do niego nie pasuje, tym gorzej dla życia.
Zbyt wiele energii Ruch poświęcił czy musiał poświęcić roztrząsaniu kwestii wewnętrznych. Jednak działał w różnych realiach, w różnych systemach społecznych, dalej się rozwija i ma pewną dynamikę. Udowodnił swoją wartość i żywotność. Teraz z nadzieją patrzymy w przyszłość.
Ewolucja, czyli Ruch w ruchu
Jak zapisano w dokumencie „Charyzmat Ruchu Światło-Życie” Ruch powstał z inspiracji Ducha Świętego dla odnowy Kościoła według wskazań II Soboru Watykańskiego. To jest nasza fundamentalna tożsamość. Cele Ruchu to pedagogia Nowego Człowieka i odnowa Kościoła. Być wiernym charyzmatowi to być wiernym tym celom. Ruch jest dla odnowy Kościoła, a nie sam dla siebie. Nie można być wiernym przede wszystkim swoim przyzwyczajeniom, temu, co jest wygodne i daje poczucie bezpieczeństwa. Ostatecznie można myśleć, że jest się wiernym charyzmatowi, ale mu się sprzeciwiać.
Aby wyjść naprzeciw przyszłości trzeba się wyzbyć lęku przed pomyłką i nauczyć się żyć w drodze. Mieć świadomość, że to jest ciągły proces. Dziś jest dobrze tak, jutro może być inaczej. Potrzeba ludzi kreatywnych i pozwalać im na tę kreatywność. Na chodzenie drogami, którymi nikt do tej pory nie chodził. Na stawianie pytań, często bardzo niewygodnych. Oni nie są zagrożeniem. Obumieranie jest częścią drogi. Pomyłki. Doświadczenie bycia w grobie. Nie można tylko być powierzchownym.
W stronę wspólnoty lokalnej
Celem naszej misji jest wspólnota lokalna. W naszych warunkach można przyjąć, że mniej więcej pokrywa się to z życiem w konkretnej parafii (bo w warunkach misyjnych to w ogóle może być inaczej, a i w Polsce też różnie bywa). Postawienie parafii, wspólnoty lokalnej w centrum swoich działań, może być ciekawym ćwiczeniem.
W pedagogice ważną zasadą jest, aby zaczynać pracę od punktu, w którym znajduje się wychowanek. Jest naprawdę sporo miejsc, w których nie da się zacząć od tworzenia wspólnoty Ruchu Światło-Życie według wzorcowych ideałów. Ale jeśli chce się myśleć o przemianie, trzeba tam być i żyć. Budować relacje. Nie struktury. Wspólnota chrześcijańska ma być przecież siłą pobudzającą do spotkania z Chrystusem, a nie odbiciem szablonu. Co sprawdza się w jednym miejscu, nie sprawdzi się w drugim. I – przynajmniej u mnie – pojawia się pytanie: w czym struktury Ruchu pomagają, a w czym niekoniecznie? Nie metody pracy formacyjnej, a właśnie obraz Ruchu obecny w członkach Ruchu Światło-Życie. Bez odrobiny chaosu, eksperymentu (który może być pomyłką, co jak powiedziano wcześniej, jest dopuszczalne) nie ma prawdziwego życia.
Relacje między tą „odrobiną chaosu” a oficjalnymi strukturami decydują o dynamice Ruchu. Trochę jak z obecnością zakwasu w procesie pieczenia chleba.
W ostatnich latach mocno wybrzmiewa synodalność – rozumiana jako metoda pracy w Kościele, rozeznawania, szukania woli Bożej. Dyskusje były obecne w Kościele od zawsze. Ważne jest, jakim językiem je prowadzimy, z jakim nastawieniem do ludzi, którzy są naszymi oponentami. To wspólnotowa metoda, czasochłonna, energochłonna, wymagająca dużej dojrzałości osób, które w niej uczestniczą, ale jakże piękna.
Wiola Szepietowska
zdjęcia: Michał Szepietowski
W czasie tej Kongregacji zostaliśmy zaproszeni do włączenia się w proces słuchania tego, co Duch mówi do Ruchu. Niech nie zabraknie głosu żadnej wspólnoty!