Przyjąć Jezusa

fot. ze zbiorów p. Barbary Danielskiej„Jesteś moim Panem i Zbawicielem”? Kiedy i jak możemy to powiedzieć Panu Jezusowi? W którym momencie liturgii?

Czyżby nie było takiego momentu w świętej liturgii katolickiej, żebyśmy mogli Panu Jezusowi to właśnie powiedzieć: jesteś moim Panem i Zbawicielem, przyjmuję Cię do mojego życia, abyś moim życiem kierował całkowicie, abyś mną władał jako mój Pan; wierzę Tobie, że Ty mnie wybawiasz, wyprowadzasz ze wszystkiej niewoli, ze wszystkiego zła, wewnętrznego i zewnętrznego.

Kiedy mamy to wypowiedzieć Panu? Kiedy jest w liturgii świętej na to odpowiednia chwila, na ten znak?

Jest taki moment. Kiedy już powiedzieliśmy Bogu na nowo, że wierzymy w Niego jako Ojca, kiedy dokonał się przed nami najświętszy znak, że Jezus Chrystus się za nas ofiarował Ojcu, kiedy już wymienimy między sobą braterski znak pokoju, kiedy mamy do Niego przystąpić. Komunia święta sakramentalna.

Przyjęcie Ciała Pana Jezusa na nasze usta wymaga koniecznie Komunii świętej w duszy naszej, komunii duchowej. Dlatego, kto idzie do Komunii świętej, najpierw musi to Panu Jezusowi powiedzieć. Ostatnią chwilą jest powiedzieć: „Amen”. To już jest najmniejsze minimum. Kiedy przede mną stoi kapłan i mówi: „Ciało Chrystusa” – odpowiadam: „Amen”. W tym „Amen” wszystko się streszcza.

„Amen”. „Amen. Jezu, to jest Twoje Ciało. Wierzę. Amen. Jezu, Ty jesteś mój Pan i Zbawiciel. Ty dla mnie przyszedłeś i stałeś się dla mnie aż pokarmem. Amen. Jezu, prowadź moje życie. Ty mnie nakarmisz i doprowadzisz do życia wiecznego”.

Ale wcześniej, gdy mamy iść na spotkanie Jego, składamy ręce skrzyżowane na piersiach, jak gdybyśmy chcieli wziąć Go w objęcia i przytulić do serca. To jest ten znak, ten znak, który oznacza, że w Niego wierzymy i że Go miłujemy.

Że wierzymy w Niego to znaczy, że nasza myśl jest razem z Nim, że przekonania są razem z Nim. Myślimy jak Jezus, jak On myśli. Miłujemy Go. Kładziemy rękę na sercu. Kochamy jak On. Cała nasza wola jest z Nim. Jesteśmy z Nim. Chcemy kochać jak Jezus. Chcemy być z Jezusem przez wiarę, przez miłość, naszym umysłem i naszą wolą.

Czy kto będzie wtedy bardzo wzruszony, czy rozpromieni swoją twarz i uśmiechnie się do Pana Jezusa w Komunii świętej… Pierwsi chrześcijanie śpiewali głośno Psalm 34: „Przystąpcie do Pana z rozjaśnioną twarzą. Niech oblicza wasze nie doznają wstydu”. Nie bójcie się, nie wstydźcie się, cieszcie się, że do Pana przystępujecie.

Nieraz ksiądz udziela Komunii świętej i widzi, ktoś taki przychodzi do Pana Jezusa z miną ponurą. Do Pana Jezusa z taką miną? Cóż to za mina jak z komina? Z taką miną nie przystępuje się do Komunii świętej. Nie możecie być smutni. „Radość w Panu jest naszą mocą” – wołali w bardzo złych chwilach swojego życia ludzie Starego Przymierza.

Dlatego przychodzimy rozjaśnieni, ucieszeni, że Jezus kieruje moimi myślami i moją wolą, że Jezus jest ze mną. Jezus jest moim Panem i moim Zbawicielem. Kiedy się ta radość w nas dokonuje, wtedy możemy otworzyć usta i powiedzieć: „Amen” i przyjąć Ciało Chrystusa, bo przygotowana jest nasza dusza duchowo na Komunię sakramentalną.

To tak jest: przyjąć w objęcia Jezusa jak Symeon. To tak jest: przyjąć i dotknąć Jezusa jak dzisiejszy Patron [święty Tomasz][1]. To właśnie tego potrzeba.

Kiedy ja to pojmę? Kiedy ja to przyjmę? Kiedy zaakceptuję, że Pan Jezus jest mój. Nie tylko jest Maryi, która Go mogła trzymać w rękach. Nie tylko jest Józefa, nie tylko jest Tomasza, który mógł Go dotknąć.

Pan Jezus powiedział: „Błogosławieni – to my wszyscy – coście nie widzieli i nie mogli dotykać moich ran, aleście uwierzyli”. To do nas wszystkich się stosuje.

Nie tylko w objawieniu mógł widzieć Pana Jezusa święty Antoni czy święty Stanisław Kostka. A my z zazdrością patrzymy na ich figury, że mogli tak Dzieciątko trzymać i tulić do piersi Pana Jezusa samego. Nie. Pan Jezus jest mój, ale tak samo jest twój, bo dla wszystkich Go starcza, jak tego Chleba, który jest każdemu cały dany, bo się każdemu z nas daje cały.

W tej Komunii świętej więc – nie tylko dziś, ale i każdej niedzieli – wypełniać się będzie nasze przyjmowanie Jezusa. Będzie się wypowiadać w pełni, najpełniej jak tylko to Pan Jezus ustanowił.

Wierzymy w Niego, w to Słowo. Wierzymy w Niego, że jest obecny w Kościele. Wierzymy w Niego, że jest w ludziach potrzebujących.

Wierzymy w Niego, że jest w mocy Sakramentu każdego: w mocy Chrztu, w mocy Bierzmowania, w mocy Pojednania, rozgrzeszenia, w mocy naszego Małżeństwa, w mocy naszego Kapłaństwa, a więc stale, ciągle i ustawicznie możemy mówić: „Panie Jezu, mój Zbawicielu, mój Wybawco. Ty, który władać możesz moim życiem. Pozwalam Ci. Prowadź mnie. Prowadź mnie, żeby moje życie miało sens i wybaw mnie od wszelkiego złego, żebym mógł tak samo myśleć, tego samego chcieć i to samo kochać, co Ty”.

To będzie Komunia święta duchowa, która będzie duszą każdej naszej Komunii sakramentalnej.

I ci braci nasi chrześcijanie, którzy nie przystępują do Komunii sakramentalnej często, którzy Wieczerzę Pańską przyjmują rzadko, i ci, którzy tylko do Słowa Bożego przystępują, bracia nasi chrześcijanie – o takiej Komunii duchowej wszyscy pamiętajmy.

Każdy chrześcijanin, jakiegokolwiek wyznania, jeżeli jest prawdziwym uczniem Jezusa Chrystusa, to w taką Komunię świętą duchową wierzy i ona jest dla niego bardzo święta.

A jeżeli my byśmy [bez tej Komunii świętej duchowej] w swej duszy przystępowali do Komunii eucharystycznej, przystępowali do Ciała Pańskiego, to może nas święty Paweł apostoł obwinić: „Nie rozróżniacie Ciała Pańskiego? Nie wiecie, co przyjmujecie”.

„Każdy, kto jest ze światłości, przychodzi do światła, aby się okazało, że jego uczynki są spełnione w Bogu.”

Jeśli nie ma w nas uczynków ciemności, jeżeli jesteśmy ludźmi światła, jeśli Chrystus Pan nas oświecił, jeśli nie mamy się czego przed Panem Bogiem wstydzić, jeżeliśmy się ze wszystkiego oczyścili i z ciemności wyszli, to przychodźmy do Niego.

I przychodźmy do Niego z twarzą jasną, z twarzą, na której widać, że pragniemy Komunii świętej, w której jest światło. Niechaj na naszej twarzy będzie światło. Panie Jezu, ze światłem, z radością Ciebie przyjmuję.

Kiedy Mojżesz schodził z góry Synaj ze spotkania z Panem Bogiem, to twarz jego promieniała, była nasłoneczniona, prześwietlona. Tacy przystępujmy do Pana, bo jesteśmy dziećmi światłości.

Co ma świecić Panu, gdy będziemy wychodzić naprzeciw Pana Jezusa? Nasze twarze. Jasne, Boże, rozświetlone czystością duszy.

*

Tylko trochę wystarczy dać,

zacząć dawać czystość serca Panu,

a potem nagle zacznie wszystko biec,

bo Pan rozszerzy

moje serce wielką miłością

i świętość będzie rosła i rosła.

Nie będzie wysiłkiem, będzie radością.


[i] Te słowa wypowiadał Ks. Danielski 3 lipca 1985 r. w IV dniu Oazy Nowego Życia.