Ruch w diasporze

Na samym początku chcemy podziękować osobom, które podjęły wysiłek wypełnienia ankiety, opublikowanej kilka tygodni temu w mediach oazowych. Wypowiedzi były bardzo różnorodne, choć przecież nie dbaliśmy tutaj o jakąkolwiek reprezentatywność próby. Nie planowaliśmy nic mierzyć (czy ważyć). Chcieliśmy słuchać.

Oaza to styl życia

Stwierdzenie „oazowa tożsamość” wywołało różne reakcje. I to nie dlatego, że różnie ją definiowano. Pojawiły się bowiem wypowiedzi, które traktowały Ruch Światło-Życie jako organizację religijną i w związku z tym był on jedną z kilku życiowych opcji do wyboru, podrzędną wobec „tożsamości kościelnej”.

Tożsamość chrześcijańska (kościelna?) ma wiele odcieni. Składają się na nią różne drogi rozwoju, wzrostu wiary. Mam wielki dług wobec tych osób, które pokazywały mi Ruch jako drogę w Kościele. Jako byt, który ma własną duchowość i praktyki pomagające w budowania relacji z Bogiem. Dzięki temu mam poczucie, że wybierając ten styl życia, środki jestem w Kościele. Nie muszę niczego dodawać, bo formacja oparta na ponownym przeżyciu katechumenatu prowadzi do życia sakramentami, liturgią, modlitwą. Prowadzi również do wspólnoty lokalnej, w której często współpracuje się z ludźmi nie darzącymi Ruchu nadmierną miłością. Jestem za to ogromnie wdzięczna i bliska jest mi poniższa wypowiedź:

„Myślę, że moje bycie oazowiczem bardzo ściśle łączy się z moim byciem chrześcijaninem. To, co sprawia, że mogę oddzielić te kwestie, to oazowe praktyki i zwyczaje”.

Widzieć

Są szczęśliwcy, którzy żadnych niedostatków nie zauważają. „Według mnie oaza taka, jaka jest, jest super”. „Nic nie trzeba zmieniać”.

Sporo jest jednak głosów zwracających uwagę na to, na co należałoby zwrócić uwagę. Albo brakuje tego we wspólnotach lokalnych, albo w narracji całego Ruchu Światło-Życie.

Na przykład nadmierna akcyjność kosztem niemedialnej, codziennej formacji budującej relację z Bogiem (jakby ta relacja była oczywistą oczywistością). Chodzi o zmianę sposobu myślenia (mówienia, przekazu itd.) o formacji: ze sposobu i mentalności zaliczeniowej na katechumenalną. Mniej formalizmów, wychowywanie do odpowiedzialności za własną formację, własny rozwój. Jest to boleśnie zauważane i odczuwane.

„Ruch prawie nie ewangelizuje, ewentualnie zaprasza do oazy, za mało się słyszy przepowiadania Słowa, za dużo czasu poświęcamy na nowe inwestycje i zarabianie pieniędzy (zbiórki, darowizny itd), za mało budujemy Kościół jako Wspólnotę, troszcząc się o duchowy rozwój i relacje w środku”.

„Żadne Stowarzyszenie nie sprawi, że więcej osób będzie chętnych do służby, niektórych wręcz odstraszy. Ruch Światło-Życie powoli przestaje być Ruchem”.

„Członkowie Ruchu zatracili świeżość tej wspólnoty. Trzymają się bardziej swoich prywatnych opinii i sztywno przystają przy swoich przyzwyczajeń z dawnych lat Ruchu. Brakuje proaktywności i innowacji w podejściu do formacji i do realiów, a wszystko co nowe, spotyka się z natychmiastową krytyką i niekiedy bezrefleksyjnym nazywaniem szataństwem”.

„Członkowie Ruchu w dużej mierze są zamknięci na działanie poza swoimi strukturami. Wiele działań oazowiczów ogranicza się do prób zaciągnięcia kogoś na rekolekcje oazowe lub wciągnięcia kogoś do wspólnoty. Przez tak duży akcent na to, wiele osób się zniechęca i odbiera to zachowanie jako podejrzane”.

Nie mogło zabraknąć uwag o konieczności zmiany konspektów, konieczności większej różnorodności form rekolekcji na etapie ewangelizacji i formacji permanentnej (osobiście jestem w stanie sobie wyobrazić system rekolekcyjny oparty na przykład na Drogowskazach Nowego Człowieka) i narzędzi ewangelizacyjnych. I złagodzenia podejścia do wymagań Krucjaty Wyzwolenia Człowieka.

Inną zauważaną kwestią w niektórych środowiskach jest potrzeba budowania większej otwartości Ruchu na świat zewnętrzny, a nie tylko poczucia wspólnoty wewnątrz Ruchu. Zwracania uwagi na różnorodność ludzi w ogóle i uświadamianie, że inny nie znaczy gorszy.

I inne uwagi związane z życiem konkretnych grup: za mało dyscypliny, za dużo dyscypliny („nie robić komplikacji tam gdzie ich nie ma”). Albo fakt, że „co diecezja to herezja”.

Osądzić

Dla osób czujących się związanymi z Ruchem życie charyzmatem i duchowością światło-życie opiera się na aktywnym uczestniczeniu w życiu wspólnoty. Takiej żywej i wspierającej, umożliwiającej wzrost duchowy. W której buduje się dobre, zdrowe relacje i doświadcza spotkania z Bogiem. Łączy ich inspirowanie się przykładem życia ks. Franciszka Blachnickiego i owe oazowe praktyki: mała grupa, Namiot Spotkania, Drogowskazy Nowego Człowieka (10 kroków ku dojrzałości chrześcijańskiej), rekolekcje, diakonia, KWC.

Towarzyszy temu poczucie, że jest się częścią czegoś wielkiego, że jest się powołanym do współuczestnictwa w życiu Kościoła lokalnego, i do obecności we wspólnocie parafialnej.

To wspólnota, ta bliska, codzienna, modląca się razem, wspomagająca w trudnościach, konkretna i wymagająca, jest miejscem, w którym realizuje się charyzmat. Jeśli jest zdrowa, pomaga w stawaniu się chrześcijaninem. I wszelkie braki tej wspólnoty najbardziej bolą.

Działać – w stronę wspólnoty lokalnej

Niewątpliwie ta ankieta domaga się kontynuacji i planujemy kolejne etapy projektu, które pomogą nam nazwać i zlokalizować problemy. Na samym początku chcemy zająć się obszarem, który wydaje się najbardziej opuszczony – nazwijmy to roboczo „Ruchem w diasporze”.

Wielu problemów się nie zauważa, kiedy żyje się w dynamicznym środowisku, kiedy jest się sytym. Gorzej jest, kiedy wypada się z mainstreamu.

Trudno znaleźć grupę dzielenia, a innych ludzi czasem powala się poziomem oczekiwań i wymagań. Trudno tworzyć nowe wspólnoty na terenach, gdzie prawie nie ma wspólnot. A żyć przecież trzeba.

Z jakimi trudnościami spotykają się ludzie wychowani w charyzmacie Ruchu Światło-Życie w sytuacjach, gdy w pobliżu nie ma żadnych wspólnot oazowych, a oficjalne struktury są o miliony lat świetlnych? Jak sobie radzą? Jak może funkcjonować Ruch poza znanymi nam strukturami?

Chcemy przyjrzeć się tym doświadczeniom, a jeszcze bardziej posłuchać konstruktywnych rozwiązań i podpowiedzi – już teraz zapraszamy do odpowiedzi na kolejne pytania w kolejnej ankiecie.

Jednym z celów, jakie sobie stawiamy w Projekcie Tożsamość, jest spojrzenie na formację Ruchu z otwartością i wyobraźnią. W pewnym sensie sprawdzenie, czy umiemy jako oazowicze rozmawiać o kondycji i zadaniach Ruchu z życzliwością, bez zaciętości i „non possumus”. I bardzo jesteśmy ciekawi, dokąd dojdziemy tą drogą.

Wiola Szepietowska

* Jedną z pomocy w łączeniu animatorów żyjących w rozproszeniu jest inicjatywa na Facebooku „Strefa wsparcia animatorów” – zapraszamy!