Zostawił nam piękny przykład

Gdy pierwsza gwiazda niebo rozjaśni i będziemy się radować z narodzenia Zbawiciela, pomyślmy też o innych narodzinach – dla nieba – które w Ruchu Światło-Życie przeżywaliśmy 29 lat temu. To wtedy 24 grudnia 1985 r. o godz. 1545, Pan wezwał do siebie na wieczną liturgię zbawionych swojego sługę ks. Wojciecha Danielskiego. Ks. Wojciech przejął odpowiedzialność za Ruch, kiedy do Polski z powodu stanu wojennego nie mógł wrócić założyciel ks. Franciszek Blachnicki i pełnił posługę moderatora krajowego z wielkim oddaniem, aż do swojej śmierci.

Około godz. 1530 – wspomina ks. Henryk Wysokiński kapelan szpitala – wszedłem do sali 212, gdzie przebywał Ksiądz Danielski i zorientowałem się natychmiast, że są to już ostatnie jego chwile. Ubrałem więc komżę i stułę i przybyłem do umierającego. Rozpoczęliśmy z dwiema jego rodzonymi siostrami modlitwy przy konających. Odmówiliśmy dziesiątek różańca, litanię loretańską, modlitwę do św. Józefa, patrona dobrej śmierci, i gdy odmawialiśmy „Witaj Królowo, Matko miłosierdzia” ks. Wojciech Danielski oddał ducha Bogu. Była godz. 1545.

        Gdy rozpoczęliśmy modlitwy za konających, przybyła Mama ks. Wojciecha. Zapaliliśmy gromnicę i Matka trzymała ją w rękach Umierającego. Przy łóżku stałem z dwiema jego siostrami. W samym momencie śmierci jakby trochę się uśmiechnął.[…] 

        Kiedy Ks. Wojciech był już ubrany w  szaty kapłańskie, przyszedłem jeszcze raz na salę. Podzieliłem się opłatkiem z jego Matką i trzema siostrami. Wtedy Matka łamiąc opłatek z nami, włożyła także skrawek w usta Zmarłego jako symbol jedności. Tak głęboko nie przeżyłem Wigilii Bożego Narodzenia jeszcze nigdy. Jestem wdzięczny Panu Bogu za tę łaskę, że mogłem być przy śmierci Wielkiego Kapłana, który nam zostawił wzór kapłańskiego życia i posługiwania.

z archiwum domowego p. Barbary Danielskiej

Dla ks. Franciszka Blachnickiego Ksiądz Wojciech był „bratem drogim i sługą wiernym”. Mówił o Nim:

Zostawił nam piękny przykład kapłańskiego życia i kapłańskiej śmierci, i piękne, wymowne ucieleśnienie ideału naszego Ruchu – ruchu Chrystusa Sługi i Niepokalanej Służebnicy – ideału posiadania siebie w dawaniu siebie, przechodzenia ze śmierci i przez śmierć do życia.

        Jako kapłan chciał jak najbardziej zjednoczyć się z Chrystusem Kapłanem, z którym starał się być jedno w życiu i w śmierci.

        Żył dla Pana. Dlatego jego życie było nacechowane wiernością, szczególnie w posłudze liturgicznej. Całą swoją istotą Ks. Wojciech starał się wnikać w treść swojej posługi kapłańskiej, starał się jakby wydobywać na zewnątrz treści ukryte w znakach, w słowach świętej liturgii. On żył naprawdę liturgią, to znaczy żył Chrystusem.