W tym roku po raz pierwszy grupy modlitewne zwane charyzmatycznymi, działające dłuższy czas w ośrodkach duszpasterstwa akademickiego miasta Krakowa, Łodzi, Wrocławia, Poznania oraz w seminarium kieleckim, włączyły się do oaz rekolekcyjnych przejmując diakonię jako zespół animatorów. Podczas trzech wakacyjnych turnusów zespoły te pracowały w oazach studenckich zlokalizowanych w Dursztynie, Krośnicy, Lipiu, na Ryniasie /2 pierwsze turnusy/ oraz w Krościenku /trzeci turnus/. Niektórzy członkowie grup modlitewnych włączali się do pracy w innych oazach pojedyńczo. Celem zebrania doświadczeń oraz wysunięcia wniosków na przyszłość, przedstawiciele wymienionych oaz spotkali się na podsumowaniu 20 sierpnia w Krościenku na Kopiej Górce.

Podsumowanie rozpoczęło się Mszą św. koncelebrowaną w kaplicy Chrystusa Sługi, której przewodniczył moderator krajowy Ruchu Światło-Życie - ks, Franciszek Blachnicki.

Ks. Blachnicki przewodniczył również następującemu po Mszy św. spotkaniu sprawozdawczemu. Przedstawiciele poszczególnych oaz zostali wezwani do podzielenia się dostrzeżonymi owocami / o ile dary Ducha Świętego były wykorzystane w budowaniu wspólnoty lub prowadzeniu ludzi do Chrystusa w ramach ewangelizacji /, napotkanymi problemami i trudnościami oraz propozycjami dla przyszłych oaz tego typu.

Mimo wysuniętej na samym początku uwagi, iż ujawnienie się owoców oraz ich zaobserwowanie możliwe będzie dopiero po upływie czasu, dzielono się wieloma doświadczeniami, spostrzeżeniami dającymi świadectwo o obecności i działaniu Boga, służącymi tym samym wzajemnemu zbudowaniu. Pozytywną rzeczą, podkreślana przez wszystkich, był fakt przyjazdu na oazę zespołów złożonych z ludzi nie tylko znających się" z widzenia'', lecz modlących się i niekiedy żyjących wspólnie. Szczególnie cenne było to wtedy, gdy dany zespół przejął odpowiedzialność za oazy odbywające się w jakiejś miejscowości we wszystkich trzech turnusach. Możliwe było wtedy uprzednie rozdzielenie funkcji miedzy poszczególnymi animatorami oraz "omodlenie'' czekających ich zadań.

W oazach prowadzonych przez grupy modlitewne położono szczególny akcent na modlitwę, starając się o przeniknięcie duchem modlitwy wszystkiego, co w oazie się zawiera. Spośród wszystkich elementów programu na czoło wysunęła się wspólna modlitwa animatorów, odbywająca się regularnie, w miarę możliwości, codziennie. Stanowiła ona źródło icj jedności, siły i spełniała rolę "szkoły formacyjnej animatorów''. Głownie dzięki modlitwie, czas oazy rekolekcyjnej był dla zespołu czasem intensywnego wzrastania w Panu, nieodłącznie związanego z procesem oczyszczania.

Fakt regularnego spotykania się animatorów na modlitwie wywarł duży wpływ na uczestników rekolekcji. Za wyjątkiem jednej grupy oazowej, w której większość uczestników przyjechała z zupełnie wypaczonym obrazem oazy, rozmodlenie grupy nie przysparzało animatorom żadnych trudności. Treść modlitwy zaś, zarówno podczas spotkań modlitewnych jak i Mszy św. wskazywała na głębokie przemiany wewnętrzne dokonujące się w uczestnikach jak również odzwierciedlała ich wzrastające poczucie odpowiedzialności za Kościół , ludzi nie znających Chrystusa /zwłaszcza im znanych/ itp.

Szkoła modlitwy w niektórych oazach połączona była z wieczorną modlitwą, w innych zaś odbywała się w ciągu dnia. Wszędzie starano się o to, by wykład o modlitwie był równocześnie świadectwem mówiącego.

Szczególna troska o to, by wiernie realizować program oazy rekolekcyjnej, wydała owoc w postaci odkrycia przez uczestników charyzmatu oazy. Wyrażało się to w zadziwiająco trafnych spostrzeżeniach odnośnie metody oazy jak również w bardzo pozytywnej ocenie poszczególnych elementów programu.

Próba tworzenia grup jednorodnych / dziewcząt lub samych chłopców / przyjęta została z dużą aprobatą ze strony uczestników. Ten fakt wskazywał na pewne charakterystyczne zjawisko występujące we wszystkich ruchach odnowy. Stanowi ono reakcję na zbyt daleko idące tendencje do koedukacji. Dostrzega się i dowartościowuje odrębności zachodzące między kobietą a mężczyzną. Ze względu na tę odrębność - różnorodność psychiki, problemów i potrzeb, małe grupy z reguły są jednorodne.

Zarzuty, które grupy modlitewne wysuwały pod swoim adresem, sprowadzały się głównie do braku punktualności, dyscypliny czy organizacji. Trudności te spowodowane były przeładowanym programem, zwłaszcza w sytuacji animatorów. W przyszłości przewiduje się, że problem ten zostanie rozwiązany dzięki wyeliminowaniu z programu oazy seminariów dla animatorów. Animatorzy będą przygotowywani do prowadzenia grup podczas KODA odbywających się zimą oraz równolegle do oaz rekolekcyjnych.

Niepokój wzbudzały również skłonności niektórych osób z grup modlitewnych do "błyszczenia nadzwyczajnością'' na modlitwie, podczas gdy wszyscy inni nie widzieli w tym sensu lub byli zaszokowani. Taka postawa była przyczyną rozbicia w grupach. Czasem powodem zgorszenia była niekonsekwencja niektórych animatorów, którzy na spotkaniach modlitewnych bardzo pięknie się modlili, brakowało im natomiast nastawienia się na diakonię czy przychodzenia innym z pomocą w zupełnie prostych i prozaicznych sprawach.

Konfrontacja pomiędzy poszczególnymi grupami oazowymi ujawniła szereg kwestii w pewnym stopniu kontrowersyjnych. Sprawy te na gorąco rozpatrywane były przez ks. Blachnickiego. Chodziło głównie o:

a - doświadczenia związane z wprowadzeniem do oazy diakonii modlitwy;

b - nabożeństw ewangelizacyjnych oraz

c - sprawa praktykowania tzw. modlitwy wstawienniczej z nałożeniem rąk

/ niekiedy określanej "chrztem w Duchu Świętym'' /.

Ad. a/ Nowym zjawiskiem na oazie było ukonstytuowanie się diakonii modlitwy, czyli zespołu ludzi, którego głównym zadaniem była modlitwa na rzecz danej oazy. Jej utworzenie możliwe było tylko tam, gdzie był nadmiar animatorów. W związku z jej istnieniem w danej oazie powstał problem relacji diakonii modlitwy do oazy wielkiej czy też oazy średniej. Włączenie się diakonii modlitwy do oazy średniej dawało jej niewiele dodatkowego czasu na modlitwę oraz utrudniało jej służenie, czy to modlitwą czy poprzez katechezę o modlitwie, innym oazom oczekującym takiej posługi. Wysunięto wniosek, by diakonia modlitwy stanowiła zupełnie odrębną jednostkę oazową / różną od diakonii jedności / służącą całej oazie wielkiej.

Ad. b/ Myśl wprowadzenia w pierwsze cztery dni oazy nabożeństw ewangelizacyjnych powstała w związku z dostrzeżeniem potrzeby bardzo intensywnej ewangelizacji zarówno dla tych, którzy już ją przeżyli w swoich ośrodkach, a przede wszystkim dla tych, którzy się z nią jeszcze nie zetknęli. Ci ostatni w każdej oazie stanowili sporą większość. Za ich wprowadzeniem przemawiały też ubiegłoroczne, bardzo pozytywne doświadczenia z Lipia.

W tym roku podobnie, wszędzie tam, gdzie eksperyment był podjęty, jego ocena była jednoznacznie pozytywna. Jako pierwszą wartość uznano konieczność wcześniejszego modlitewnego przygotowania się animatorów do prowadzenia nabożeństw. Animatorzy byli świadomi tego, że sprawa ta musi być zakorzeniona w Bogu. Wspólna modlitwa umożliwiła powstanie takiej sytuacji, a której animatorzy świadomi byli swojej relacji wobec Boga: widzieli siebie jako bardzo słabe i niedoskonałe narzędzia poprzez które Bóg pragnie przyprowadzić ludzi do siebie i udzielać im swojego zbawienia. Ta świadomość pozwalała im świadczyć z prostotą i wielką mocą.

Niezmiernie cenne było również to, że nabożeństwa ewangelizacyjne pozwalały oazie wystartować "ostro'' z jednego poziomu. Poza tym ukazywały do czego te rekolekcje zmierzają. Już na samym początku możliwe były głębokie rozmowy nawiązujące do nabożeństw, które w dużym stopniu dopomagały uczestnikom w otwieraniu się.

W dwóch sytuacjach oazy podjęły próbę przygotowania pod koniec turnusu nabożeństwa ewangelizacyjnego "ad extra''., czyli wobec osób czy środowisk poza-oazowych. Owocem tych wysiłków było rozbudzenie zapału ewangelizacyjnego wśród uczestników oazy.

Wysuwając wnioski, zwrócono uwagę na to, by całą sprawę ewangelizacji potraktować poważnie w każdym indywidualnym przypadku, zwłaszcza wtedy, gdy po jakimś czasie zachęca się daną osobę do samodzielnego podjęcia próby ewangelizacji. Skazana jest ona bowiem na pewne nieuniknione trudności. W związku z przeżyciem "rozradowania Ducha '' zrodzonym z tego, że Bóg przez nieczyste narzędzie dokonuje wielkich dzieł, po zetknięciu się z zastaną sytuacją w środowisku, do którego się wróciło, przeżywa się frustrację. Zbyt wielki jest kontrast pomiędzy tym, co przeżywali na oazie w związku z ewangelizacją a tym, z czym stykają się w domu. Opieka nad taką osobą powinna iść w kierunku ukazania jej zjawiska walki duchowej oraz wskazania na środki czy metody tej walki.

Ks. Blachnicki dokonując oceny próby wprowadzenia do oazy nabożeństw ewangelizacyjnych zaznaczył, że osobiście był zbudowany poczuciem odpowiedzialności animatorów za tych uczestników oazy, którzy jeszcze nie przyjęli Chrystusa, a ze względu na których przygotowanie nabożeństwa ewangelizacyjnego było konieczne. Taka postawa była dowodem tego. iż oazy nie potraktowano formalistycznie: jako dalszego etapu formacji, do którego należy przejść, zakładając że pierwszy / ewangelizacja / został zrealizowany. Zauważył przy tym, że dla osób rozbudzonych w swoim życiu modlitwy i w życiu w Duchu Świętym, możliwe jest rozpoznanie tego, gdzie dokonało się faktyczne przyjęcie Chrystusa. Zaproponował, by w ciągu czterech dni poświęconych ewangelizacji łączyć nabożeństwa ewangelizacyjne z innymi elementami programu, np. rozbudowując szkołę modlitwy lub wiążąc nabożeństwo ewangelizacyjne z liturgią światła. Podkreślał również ogromne znaczenie ewangelizacji indywidualnej - w ramach rozmów ewangelicznych czy też prywatnych spotkań animatora z członkiem swojej grupy.

Moderator krajowy miał jednak pewne zastrzeżenie do nabożeństw organizowanych "ad extra''. Postawił problem, na ile czas organizowania tego typu nabożeństw jest odpowiedni. Czy mobilizacja całej oazy do przygotowań ewangelizacji / a takie przygotowanie powinno być bardzo staranne / nie odbędzie się kosztem zrealizowania przewidzianego programu, którego się już nie nadrobi, co z kolei wpłynie na jakość pracy w deuterokatechumenacie ? Wzywając do całościowego spojrzenia na proces formacji oazowej, ksiądz moderator wskazał na poszczególne jego etapy, w których intensywne przygotowanie do ewangelizacji również ma swoje miejsce / ORAE /. W danej sytuacji coś może okazać się dobre i owocne, ale w ostatecznym rozrachunku, nie wiadomo czy większe będą zyski od strat. W programie oazy Io wprawdzie przejście do ewangelizacji, ale raczej stawia się wymagania minimalne. Chodzi o zachęcenie do podjęcia próby ewangelizacji indywidualnej, w celu przełamania progu nieśmiałości i lęku w nawiązaniu z kimś rozmowy o Chrystusie. Cel oazy zostanie spełniony, jeżeli jej uczestnicy będą zdolni do podejmowania ewangelizacji indywidualnej. Nabożeństwa

ewangelizacyjne "ad extra'' mogą stanowić w tym nawet przeszkodę. Uczestnicy oazy porwani zostają entuzjazmem grupy, ale później, gdy zostaną sami, okazuje się, że są zbyt słabi i nie przygotowani do tego, by zdobyć się na odwagę rozpoczęcia indywidualnej rozmowy ewangelizacyjnej. Ważne jest to, by nie przeskakiwać etapów, by nie utracić tego, co jest właściwym charyzmatem oazy.

Ad . c/ Najpoważniejszym problemem wymagającym właściwego naświetlenia była praktyka modlitwy wstawienniczej z nałożeniem rąk, z prośbą o odnowienie łask chrztu i bierzmowania.

Spośród interesujących nas zespołów animatorów, tylko jeden położył szczególny akcent na przygotowanie uczestników oazy do modlitwy wstawienniczej z nałożeniem rąk. Początkowo w niektórych z pozostałych oaz również zmierzano do tego, by przeprowadzić ją akcentując elementy charakterystyczne dla odnowy charyzmatycznej. Niebawem jednak zrezygnowano z tego typu zamierzeń, dostrzegając, iż niekiedy uderzają one w jedność oazy. Nie wszyscy byli przekonani do pojawiającego się nurtu charyzmatycznego na oazie. Ustawiczne apele o wzajemną akceptację i miłość nie odnosiły skutku. Brakowało podstawowego rozeznania wspólnoty i Kościoła. W związku z tym, stwierdzono, że wspólnota oazowa jako krótkotrwała i przypadkowa nie może stanowić oparcia dla osób, które przyjęłyby tego typu modlitwę wstawienniczą. Istnieje również problem indywidualnego nastawienia ludzi, którzy niekiedy traktują modlitwę wstawienniczą w pewnym sensie "nałogowo''. Proszą o nią zawsze wtedy, gdy tylko pojawia się jakiś problem. Wskazuje to na brak głębszego pragnienia tego, by trwać przy pierwszej modlitwie i oczekiwać pomocy ze strony wspólnoty w celu przetrwania przy konsekwencjach tej modlitwy. Doświadczenia stałej wspólnoty z Lipia wskazywały, że konieczne jest również zweryfikowanie pragnienia modlitwy o odnowienie darów Ducha. Niezbędne jest uprzednie zwrócenie uwagi na wewnętrzne uzdrowienie oraz potrzebę wewnętrznej walki ze starym człowiekiem. Doprowadzenie do tego, by dana osoba została uwolniona z dawnych lęków, nałogów, braków, urazów, kompleksów, umiejętności przebaczania itp. Modlitwa z nałożeniem rąk może mieć miejsce dopiero wtedy, gdy nastąpiło sakramentalne przebaczenie grzechów oraz uwolnienie od działania złego ducha. Owoce takiej modlitwy będą znacznie lepsze. Osoby tak przygotowane unikną zagrażającej im frustracji, staną się bardziej zahartowane, bardziej pewne, zwłaszcza w świadectwie.

Okazuje się , że często brakuje na tyle dojrzałych animatorów, by mogli oni przygotować tych, którzy są powierzeni ich odpowiedzialności. Jest to więc dodatkowy motyw przemawiający za tym, by zrezygnować ze świadomych i zaplanowanych dążeń zmierzających do wprowadzenia modlitwy wstawienniczej z nałożeniem rąk do oaz rekolekcyjnych.

Wypowiadając się w tej sprawie, Ks. Blachnicki na początku sprecyzował pojęcia. Wyjaśnił, że modlitwę wstawienniczą w Ruchu rozumie się w znaczeniu szerszym na oznaczenie modlitwy w różnych intencjach. Taka modlitwa akceptowana jest przez wszystkich członków Ruchu. Modlitwa wstawiennicza w znaczeniu charyzmatycznym zaś zastępuje określenie praktyki nazywanej "chrztem w Duchu''. Chodzi tutaj o to, że pewna grupa ludzi posiada charyzmat /dar Ducha Świętego/ silnej modlitwy, którą może innym pomóc. Ta niezwykła moc modlitwy doprowadza do wyzwolenia lub uzdrowienia innych. Istnieje jedynie problem wykorzystania tego daru: kiedy, gdzie, jak, w jakich okolicznościach i pod jakimi warunkami.

Nie do przyjęcia jest celowe zmierzanie do tego typu doświadczeń charyzmatycznych na oazie. Modlitwa wstawiennicza staje się wtedy szczytem oazy i wszystko jak gdyby do niej prowadzi. Wiąże się z nią wielkie nadzieje, a potem znów trzeba kilka dni, by wszystko wróciło do normy.

Ks. Moderator zauważył też, że ujawniają się dwie formy modlitwy wstawienniczej / w znaczeniu charyzmatycznym /. Pierwszą formą można by nazwać modlitwą wyzwolenia lub uzdrowienia. Związana jest ona ściśle z ewangelizacją. Stanowi tę samą moc, której Chrystus udzielił uczniom posyłając ich po dwóch, by głosili dobrą nowinę. Obejmować ona może ludzi zniewolonych różnymi nałogami: narkomanów, alkoholików. Wypowiadając walkę tym nałogom można by stworzyć diakonie wyzwolenia, które powinny istnieć i działać w każdej oazie wielkiej, koniecznie jednak pod kierownictwem doświadczonego kapłana. Są to bowiem sprawy bardzo delikatne, stoją często na pograniczu schorzeń psychicznych i wpływów złego ducha. Brak doświadczenia zaś może spowodować opłakane skutki.

Dokonując ogólnej oceny pracy grup modlitewnych, ksiądz Moderator wskazał na wyraźnie zarysowujące się linie włączenia się do oaz rekolekcyjnych ludzi, którzy w grupach modlitewnych charyzmatycznych otrzymali różne dary. Te osoby, czy zespoły włączają się w postawie służebnej w stosunku do całego systemu i programu oazy rekolekcyjnej. Wnoszą pełne zaangażowanie, wypełnienie treścią pewnych form, które jak wszystkie formy mogą pozostać formami pustymi. Taka linia jest najwłaściwsza.

Chodzi o to, by oazę akceptować jako charyzmat. Pojecie charyzmatu jest wieloznaczne, ale mówi się również o charyzmatycznych formach, o pewnym układzie treści elementów, położenia akcentów na jakieś istotne prawdy. Określona całość, która powstaje, nie jest sprawą jakiejś ludzkiej pomysłowości czy wiedzy, ale jest darem. Niejednokrotnie sprawdza się to, że wierność tej formie warunkuje obfity wylew łask. Obserwujemy to w chrześcijaństwie bardzo często: pojawia się pewny typ charyzmatu jako forma. Oczywiście ta forma sama w sobie jest zagrożona i może pozostać formą martwą, pustą. Jeżeli jednak ci, którzy z niej korzystają, wnoszą wewnętrzne zaangażowanie, wnoszą Ducha, który jest najpierw duchem wiary, posłuszeństwa i zaufania, że przez tę formę również działa Pan i działa Duch Święty, wtedy powstaje całość: forma i życie, całość, która wydaje wspaniałe owoce. Musimy uświadomić sobie to, że oaza jest darem, który został nam dany. Konieczne jest więc podjęcie tego daru w duchu posłuszeństwa, wsłuchiwania się i korygowania swoich subiektywnych doznań czy przekonań w oparciu o tę formę z zaufaniem, że za tym kryją się pewne obiektywne normy, zasady, których przestrzeganie gwarantuje właściwy rozwój życia. Osoby pogłębione w grupach modlitewnych charyzmatycznych mogą ogromnie dużo wnieść do oazy, zachowując ją od niebezpieczeństwa skostnienia, pogłębiając jej przeżycia .

Na koniec, ks. Blachnicki podał bardzo świeży przykład osoby z grupy charyzmatycznej, która właśnie po tej linii włączyła się do pracy w oazach. Chodziło o Staszka Beutla, który będąc na odpoczynku w Tatrach spadł w przepaść i poniósł śmierć. Wszyscy, którzy w ciągu jego życia mieli z nim kontakt, zbudowani byli jego postawą. Nikt nie wiedział, że jest z grupy charyzmatycznej, ale wszyscy byli ujęci jego służbą i zaangażowaniem.

Kontakt