A. Szymański: projekt ustawy o związkach partnerskich ma manipulować wartościami rodzinnymi

Sejm RPProjekt ustawy o związkach partnerskich zgłoszony w okresie wyborczym ma określony cel polityczny – pokazać tej części elektoratu, która ma problem z tradycyjnymi wartościami małżeństwa i rodziny, że może liczyć na SLD, które gotowe jest wartościami tymi manipulować – uważa socjolog Antoni Szymański, członek Zespołu ds. Rodziny Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu Polski.

W ub. tygodniu Sojusz Lewicy Demokratycznej zgłosił do laski marszałkowskiej projekt ustawy o związkach partnerskich. Projekt umożliwia zawarcie „umowy związku partnerskiego”, w której „dwie osoby fizyczne, pozostające faktycznie we wspólnym pożyciu” określałyby „swoje wzajemne zobowiązania o charakterze majątkowym lub osobistym, w celu organizacji wspólnego życia”. Projekt nie precyzuje czy chodzi tu o osoby jednej, czy różnej płci.

Związek taki byłby zawierany w formie pisemnej u notariusza i zgłaszany urzędowi stanu cywilnego. O jego wygaśnięciu lub rozwiązaniu decydowałaby śmierć któregoś z partnerów lub ich wspólne oświadczenie złożone kierownikowi urzędu stanu cywilnego. Jeśli rozwiązania związku chciałaby tylko jedna ze stron, wtedy umowa w sprawie jego zawarcia traciłaby ważność po upływie 6 miesięcy od daty złożenia przez nią takiego oświadczenia.

Według projektu SLD osoby pozostające w związku partnerskim miałyby możliwość posiadania wspólnoty majątkowej oraz wspólnego opodatkowania. Przysługiwałoby im też prawo do odmowy zeznań przeciwko partnerowi, pochowania zmarłego partnera i dziedziczenia w pierwszej kolejności majątku po nim, a także starania się o rentę po zmarłym. Partner miałby też prawo, w razie śmierci drugiego, starać się o przejęcie po nim umowy najmu mieszkania.

Zdaniem Antoniego Szymańskiego, socjologa i członka Zespołu ds. Rodziny Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu Polski, projekt ustawy o związkach partnerskich został zgłoszony w okresie wyborczym i ma określony cel polityczny – „pokazanie tej części elektoratu, która ma problem z takimi tradycyjnymi wartościami jak małżeństwo czy rodzina, że może liczyć na SLD, które gotowe jest wartościami tymi manipulować”.

„Oto związki partnerskie mają być alternatywą dla heteroseksualnych konkubinatów oraz zapewnić status podobny do małżeństwa, związkom osób tej samej płci” – stwierdza Szymański.

W jego opinii, skutkiem realizacji takiego zabiegu byłoby zmarginalizowanie małżeństwa – skoro każda dowolna para osób dorosłych, odmiennej lub tej samej płaci – może mieć podobne prawa i obowiązki. „Na czym bowiem polegałaby szczególna konstytucyjna ochrona małżeństwa? Rozmyłoby to status małżeństwa, które jest podstawą rodziny. Rodzina z kolei – co niestety dzisiaj należy przypominać – jest wspólnotą podstawową, której osłabienie powoduje poważne konsekwencje” – podkreśla socjolog.

Szymański przypomina, że skutkiem kryzysu polskiej rodziny jest m.in. wysoki wskaźnik rozwodów, rosnąca liczba dzieci w opiece zastępczej (rodzi się coraz mniej dzieci, a coraz więcej wychowywanych jest poza rodziną biologiczną), osłabienie jej funkcji socjalizacyjnej, wreszcie kryzys demograficzny o dramatycznych skutkach indywidualnych i społecznych, zagrażający rozwojowi społecznemu i gospodarczemu naszego kraju.

„Propozycja zawarta w projekcie ustawy, by kobiecie i mężczyźnie zapewnić status o takich samych prawach i obowiązkach jak małżeństwu, tylko o innej nazwie (związek partnerski) jest kuriozalny” – uważa Szymański.

„To tak jakby osobom, które nie mają zaufania do sądów stworzyć instytucję o tych samych zadaniach ale o innej nazwie. Zgodnie z tym pomysłem można by uchwalić dziesiątki nowych ustaw powielających już istniejące ale pod innymi nazwami – czemu ma to służyć?” – zastanawia się socjolog.

Szymański skrytykował także propozycję, aby osoby tej samej płci miały taki sam status jak małżeństwa łącznie np. ze wspólnym rozliczeniem podatkowym. W jego opinii wynika to z niezrozumienia, że małżeństwo jest fundamentem rodziny, która jest najlepszym środowiskiem wychowania dzieci. „Takiego sensu nie mają związki osób tej samej płci i dlatego nie powinny mieć statusu małżeństwa” – stwierdza socjolog.

Dodaje, że nie oznacza to ich dyskryminacji czy utrudniania życia takiego, jakie prowadzą. „Osoby tej samej płci żyjące w związkach mogą odwiedzać się w szpitalach, dziedziczyć po sobie, gdy rozwiążą to notarialnie i realizować wiele swoich praw – nie jest do tego potrzebny status małżeństwa o nazwie związek partnerski. Nie wynika to z chęci marginalizowania tej grupy osób i nie ma tu nierównego traktowania, podmioty bowiem – małżeństwo i związki osób tej samej płci – są różne” – wyjaśnia członek Zespołu ds. Rodziny Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu.

„Nie może domagać się roli dyrygenta, ze względu na równe prawa, osoba, która nie ma słuchu. Mężczyzna nie może mieć takiej ochrony jak kobieta w ciąży, gdyż w niej nie może być. Podobnie nie powinny mieć statusu małżeństwa (pod inna nazwą) związki osób, które z natury rzeczy nie stworzą rodziny i nie mogą mieć wspólnych dzieci” – podsumowuje Antoni Szymański.

 

Katolicka Agencja Informacyjna

Leave a Reply