Oaza rekolekcyjna

rek

Oaza rekolekcyjna jest pomocą w osiąganiu celu, jakim jest dojrzałość chrześcijańska. Jej zadaniem jest danie doświadczenia chrześcijańskiego życia. Są to rekolekcje przeżyciowe, nie chodzi jednak o emocjonalne przeżycie, ale o doświadczenie egzystencjalne. Przeżycie emocjonalne jest tylko jednym z elementów tej metody.

Są starsze niż sam Ruch Światło-Życie. Trwają 15 dni, w ich programie najwięcej czasu zajmuje modlitwa. Ktoś mógłby powiedzieć: to niemożliwe, tak się nie da. A jednak od prawie 60 lat nie brakuje tych, którzy decydują się na wakacyjne spędzenie czasu z Bogiem.

Dlaczego 15 dni? Bo właśnie tyle tajemnic mają w sumie trzy części różańca: radosna, bolesna i chwalebna (gdy powstawały oazy, nie wymienialiśmy jeszcze w różańcu tajemnic światła). Oazowicze każdego dnia rekolekcji zastanawiają się nad inną tajemnicą, która mówi o życiu i czynach Jezusa. Ktoś kiedyś powiedział, że oaza piętnastodniowa to rok kościelny w pigułce, a każdy, kto z niej wraca, zupełnie inaczej patrzy na Kościół (i na kościelne uroczystości). Taki „błyskawiczny kurs Kościoła” to jeden z celów „piętnastki”.

To prawda, że modlitwy w czasie tych dwóch tygodni jest sporo. Codzienna msza święta to najważniejszy punkt oazowego dnia, który rozpoczyna się także od modlitwy (np. jutrzni) i na modlitwie się kończy (wieczorem często odbywają się różnego rodzaju nabożeństwa). Wszystko jednak po to, aby pogłębić relację z Jezusem. To wymaga czasu i solidnego duchowego treningu.

Ten ostatni wymaga zaś intensywnych ćwiczeń – wejścia na „duchową siłownię”. Do ich podstawowego zestawu należy zaliczyć spotkanie w małej grupie, podczas którego czytana jest Biblia lub dokumenty Kościoła, a uczestnicy dzielą się wzajemnie swoją wiarą i przemyśleniami. Nie sposób nie wspomnieć też o „szkoleniach” z zakresu liturgii czy muzyki, a także o czasie na osobistą medytację biblijną (nazywaną namiotem spotkania). Wszystko zaś po to, żeby jeszcze lepiej poznać Jezusa, pomnożyć swoją wiarę i zrozumieć piękno Kościoła.

Nie jest oczywiście tak, że oazowicz non stop leży krzyżem na kościelnej posadzce. Wieczory to specjalny czas integracji i budowania relacji z innymi: ogniska, tańce, radosne zabawy. Uczymy się dobrego i radosnego bycia ze sobą. To niezwykle ważne w świecie, w którym relacje międzyludzkie budować jest coraz trudniej.

Te więzi budować można jednak nie tylko podczas zabawy i odpoczynku, ale także w czasie wspólnej pracy, bo właśnie wtedy człowiek widzi, ile radości mogą dać tak trywialne czynności jak zmywanie, sprzątanie czy obieranie ziemniaków…

I wreszcie przyroda, której piękno można odkryć podczas oazowych wędrówek – ale tylko wtedy, gdy ma się szeroko otwarte oczy. Bywa, że oazy organizowane są w górach, bo w nich jakoś bliżej do Pana Boga – czy to podczas mozolnego wspinania się na szczyt, gdy człowiek zmaga się sam ze sobą, czy już na górze, gdy ogląda się piękno świata przez Niego stworzonego. Ale dwa tygodnie ze Stwórcą można spędzić także nad morzem – i wychwalać Go wówczas podczas modlitwy o wschodzie i zachodzie słońca, spacerując po nadmorskiej plaży i wsłuchując się w szum morskich fal. A kto powiedział, że swojej wiary nie można pogłębić także na pustyni wielkiego miasta wśród jego mieszkańców i turystów? Odwiedzając świątynie i klasztory, a także ludzi – świeckich i duchownych – wpływających na duchową atmosferę wielkomiejskiej dżungli?

Piętnastodniowe rekolekcje to swego rodzaju „duchowe spa”, a pobyt na nich to umocnienie i naładowanie duchowych akumulatorów. A najlepiej robić to krok po kroku – najpierw spotykając Boga w Jego słowie, potem w liturgii, w sakramentach, wreszcie – we wspólnocie Kościoła – dlatego właśnie mamy w Ruchu rekolekcje oazowe I, II i III stopnia. Potem zaś warto wracać na kolejne stopnie – jako animator, a może jako współmałżonek / współmałżonka? Program na każdym etapie będzie trochę podobny, niezależnie od tego, dla kogo dane rekolekcje są. Ten program to Jezus i Ty.

 

Piotr Niedzielski