Oaza Żywego Kościoła

Ze źródła tryskającego powstaje i rozwija się bujne życie. Wokoło pustynia, a tam, gdzie jest źródło, tam powstaje oaza, tam rozwija się bujne życie roślinne.

Jest to oczywiście przenośnia. Nazywamy oazą miejsce czy środowisko, które odcina się od otoczenia, jakimś szczególnym nagromadzeniem czy intensywnym urzeczywistnieniem pewnych wartości. Mówimy wtedy: to jest oaza. Oaza piękna, oaza pokoju, oaza radości. Otóż chcemy w sensie religijnym, nadprzyrodzonym, przeżyć i urzeczywistnić taką oazę, miejsce bujniejszego, pełniejszego rozkwitu życia, i to życia, które jest najwyższą forma życia, tego życia, które pochodzi od Boga, które nam przynosi Chrystus.

To życie zaszczepione na Chrzcie św. ma się tutaj rozwinąć w sposób pełniejszy niż bywa w codziennym naszym życiu, w środowisku codziennej naszej pracy. Ale słowo „oaza” ma także sens antropologiczny. Człowiek, który wędruje, napotyka na swej drodze oazę. Oazę, gdzie może odpocząć, odnowić swoje siły, aby potem iść dalej z nowym zapałem, z nową gorliwością. Wszyscy jesteśmy wędrowcami. Życie ludzkie jest drogą, wędrówką. Jedno z określeń, które oddaje istotę człowieka, brzmi: „homo viator”- człowiek wędrowiec, pielgrzym, człowiek w drodze. To jest określenie naszego życia z punktu widzenia religijnego. Bóg nas stworzył, Bóg nas wezwał, abyśmy zrealizowali w naszym życiu pewną drogę, abyśmy szli do jakiegoś celu, osiągali cel w życiu. Celem tym jest Bóg, Wspólnota z Bogiem i w odniesieniu do tego celu życie nasze jest drogą.

Na tej drodze naszego życia ujętego z perspektywy wieczności, z perspektywy Boga, napotykamy na oazę, miejsce, gdzie chcemy odnowić swoje siły do dalszej wędrówki do Boga, do dalszego realizowania ostatecznego celu naszej wędrówki. Dlatego jest potrzebna oaza, abyśmy odnowili swoje siły, abyśmy uświadomili swoje lepiej cel, który stoi przed nami, abyśmy po ukończeniu tej oazy z nowym zapałem, z nową gorliwością realizowali cel naszego życia i postępowali dalej na drodze wyznaczonej nam przez Boga.

Słowo „oaza” streszcza metodę naszych rekolekcji, ćwiczeń duchownych. Chcemy tu wspólnie pracować nad pogłębieniem swego życia nadprzyrodzonego, życia Bożego, życia dziecięctwa Bożego. A więc mają to być rekolekcje, a słowo „oaza” wskazuje na specyficzną metodę tych rekolekcji. Rekolekcje nie mają polegać na przedstawieniu nam jakiejś pięknej teorii życia chrześcijańskiego albo też na tym, żeby wskazać w jakimś całościowym zarysie istotne prawdy chrześcijańskie, przypomnieć je, dać uporządkowaną syntezę prawd naszej wiary. Owszem, i to będzie jednym z elementów naszych rekolekcji, ale akcent w tej metodzie spoczywa na życiu, na przeżyciu. Dlatego to słowo: oaza.

Mają to być rekolekcje egzystencjalne, przeżyciowe. Mamy podjąć próbę urzeczywistnienia wśród nas ideału życia chrześcijańskiego. Mamy podjąć próbę wcielenia w życie podstawowych prawd naszej wiary, które znamy, pamiętamy z nauki katechizmu, ale które nie stały się jeszcze rzeczywistością. Może nigdy w życiu nie przeżyliśmy w pełni tego, co znaczy być chrześcijaninem, nowym człowiekiem, żyć we wspólnocie z Bogiem i z braćmi. Otóż akcent naszych rekolekcji, prowadzonych metodą oazy spoczywa na słowie „być”, albo: „żyć”, „przeżyć”. Dlatego mówimy o specyficznej metodzie rekolekcji, metodzie przeżyciowej, o rekolekcjach egzystencjalnych.

Ale teraz pytanie, co ma być treścią tego prawa życia. Wyraża to określenie: „Oaza Żywego Kościoła”. Oaza wskazuje na aspekt formalny, metodyczny, natomiast słowo: „Żywy Kościół” – wyraża treść tego, co ma być tutaj przeżyte, zrealizowane, naszym wspólnym wysiłkiem. Dlaczego używamy takiego zestawienia słów: Kościół Żywy? Nie wystarczy powiedzieć po prostu: Kościół? Czy można przeciwstawiać pojęcia: Kościół żywy i Kościół martwy? Czasem, gdy mówimy: Ruch Żywego Kościoła, spotykamy się z pytaniem albo nawet z zarzutem: dlaczego mówicie o żywym Kościele? Czy to znaczy, że my jesteśmy martwym Kościołem? A wy jesteście innym, żywym Kościołem? Dlaczego takie przeciwstawienie? Czy nie wystarczy mówić po prostu o Kościele? Otóż trzeba dziś mówić o Kościele żywym.

Spróbujmy sobie uświadomić, co kojarzy nam się w naszej świadomości ze słowem: „Kościół”? Co potocznie ludzie rozumieją przez słowo: Kościół? Czy nie doszło do jakiegoś sformalizowania tego pojęcia, czy nie zostało ono pozbawione swojej istotnej treści? Czy ze słowem Kościół nie kojarzą nam się tylko elementy, które wprawdzie należą jakoś do rzeczywistości Kościoła, ale które nie są istotne i które nawet wszystkie razem wzięte nie tworzą tego co stanowi najgłębszą istotę tej rzeczywistości, którą wyraża słowo „Kościół”?

Papież Paweł VI w przemówieniu zamykającym III sesję Soboru Watykańskiego II powiedział: „Kościół to nie sam ustrój hierarchiczny, ani sama święta liturgia, ani same sakramenty, ani sama jego instytucjonalna budowa. Jego wewnętrzną siłą i cechą istotną, która jest głównym źródłem skuteczności jego uświęcającego ludzi działania jest mistyczny związek z Chrystusem”.

Mistyczny czyli wewnętrzny, zakorzeniony głęboko we wnętrzu ludzkiej osoby związek z Chrystusem. Ten związek, według Pawła VI, jest istotnym źródłem życia Kościoła, źródłem jego siły. I tutaj możemy zrozumieć pojęcie „Żywego Kościoła”. Często jest taka sytuacja, że Kościół jest wśród nas obecny tylko na płaszczyźnie zewnętrznej, instytucjonalnej. Jest pewna organizacja, pewna struktura, jest papież, są biskupi, są kapłani, są diecezje, są parafie, jednostki administracyjne, urzędy parafialne, są kurie biskupie, są różne publikacje, druki, zaświadczenia, pieczątki, jednym słowem cała machina organizacyjna, instytucjonalna, która działa od wieków, doskonale zorganizowana.

W świadomości wielu ludzi Kościół to tylko ta struktura organizacyjna. Ludzie ci, mówiąc o Kościele, mówią przy pomocy zaimka „oni”, tj. kapłani, biskupi, cała struktura organizacyjna, hierarchia. Jeżeli mamy taką świadomość, to Kościół jest właściwie poza nami. My do tego Kościoła po coś idziemy, czegoś od niego chcemy, są jakieś relacje między nami a tą strukturą, ale nie mamy świadomości, że Kościół jest w nas, że my jesteśmy Kościołem. Albo też pojęcie Kościoła kojarzy się z budynkiem, sanktuarium, gdzie odprawia się Msza św., odbywają się nabożeństwa, udzielane są sakramenty. Tam człowiek udaje się w pewnych dniach, w pewnych godzinach. Tam są pewne elementy, które nas uczuciowo łączą, zbliżają, jakieś piękne śpiewy, sztuka sakralna, jakieś tradycje. Jest atmosfera, która w naszym życiu, w naszej świadomości zajmuje jakieś miejsce, ale to jest ostatecznie coś, co jest poza nami. My „tam” idziemy, „tam” się w coś włączamy tak jak idziemy do teatru, do kina czy na jakieś inne widowiska. Znowu trzeba stwierdzić, że tak widziany Kościół jest w gruncie rzeczy gdzieś poza nami. On jest „tam”, on jest „gdzieś”, ale my nie jesteśmy „nim”, nie jesteśmy Kościołem.

Kościół kojarzy nam się również z pewnym systemem nauczania. Jest pewna doktryna, literatura religijna, są podręczniki, katechezy, cała organizacja nauczania, katechizacji. Jest pewna liczba katechetów, katechetek, są salki, punkty katechetyczne, rodzice posyłają dzieci na naukę religii i dzieci idą na naukę religii. Ale znów nie jest to wszystko w nas, nie jesteśmy w to zaangażowani osobiście, wewnętrznie, nie jest to sprawa nas wszystkich, sprawa, w którą każdy jest osobiście włączony i zaangażowany, jako w żywy proces w ramach wspólnoty Kościoła.

Może więc być w Kościele doskonała organizacja, pewna obsada stanowisk, urzędów, może być podtrzymywana cała struktura, mogą istnieć budynki sakralne, pogrzeby, ceremonie liturgiczne, może działać cały aparat nauczania, przekazu doktryny, a mimo to w danym środowisku Kościół może być w gruncie rzeczy Kościołem martwym. Bo może tu brakować tego, co jest istotne, w stosunku do czego wszystko jest tylko środkiem. Bo czy to liturgia, czy administracja, czy nauczanie, to są pewne środki, pewne formy działania, zmierzające do tego, żeby Kościół stał się żywym Kościołem.

Co to znaczy? Co rozumiemy przez Kościół żywy? (Jest to temat rozważań naszych rekolekcji.) Na treść tego pojęcia składa się wiele elementów i nie można ich przedstawić w jednej konferencji. Celem tej konferencji wstępnej jest zakreślenie tematu naszych rozważań, ukazanie problemu. Ale już na początku można powiedzieć dla ukierunkowania naszych myśli, że wszystko mieści się w jednym słowie: Wspólnota. Jest to polski odpowiednik łacińskiego terminu często spotykanego w dokumentach soborowych: communio. Grecki termin oryginalny w Piśmie św. brzmi: koinonia. Koinonia, communio – wspólnota. Kościół jest wtedy Kościołem żywym, kiedy jest rzeczywiście realizowaną wspólnotą.

Wspólnotą o podwójnym wymiarze, najpierw wertykalnym. Chodzi o wspólnotę osoby ludzkiej z Osobą Bożą, o to, co Papież nazwał „mistycznym związkiem z Chrystusem”. Wspólnota ta powstaje tam, gdzie Bóg staje się dla nas Kimś żywym i obecnym, Kimś, z Kim możemy rozmawiać bezpośrednio, z Kim możemy się spotkać i kto nadaje sens i treść naszemu życiu w codziennych elementach tego życia. Dopiero wtedy, kiedy Bóg tworzy z nami rzeczywistą wspólnotę, możemy powiedzieć, że zaczyna się w nas rzeczywistość ta, która mieści się w określeniu Kościół. Dlatego Kościół żywy musi być najpierw żywy w nas, we wnętrzu naszej osoby. Musi się dokonać jakieś przebudzenie i spotkanie z żywym, osobowym Bogiem w wierze, modlitwie, w nawróceniu i w miłości. Te wszystkie pojęcia muszą się stać dla nas czymś doświadczalnym, przeżywanym codziennie. Jeżeli tego nie ma, to nie jesteśmy żywymi członkami Kościoła, nie mamy prawdziwej wspólnoty z Bogiem.

Aby w czasie pobytu tutaj, w czasie naszej oazy rekolekcyjnej dokonało się osobowe, wewnętrzne spotkanie każdego z nas z Bogiem, jedną z istotnych praktyk naszych rekolekcji prowadzonych metodą oazy będzie praktyka tzw. Namiotu Spotkania. Do tego zachęcamy, o to prosimy, aby każdy z nas w czasie tych rekolekcji znalazł codziennie chwilę czasu na osobiste, wewnętrzne spotkanie z Bogiem na modlitwie. Czyli, żeby sobie zbudował „Namiot Spotkania” w znaczeniu dosłownym i przenośnym, bo to dopiero stanie się ukrytym źródłem w nas, które sprawi, że na wszystko będziemy patrzyli innymi oczyma. To jest pierwszy cel naszych rekolekcji, pierwsza droga do zbudowania Żywego Kościoła: musi on stać się w nas Żywym Kościołem przez osobowy kontakt z Bogiem.

Ta communio, koinonia – wspólnota musi potem stać się rzeczywistością w wymiarze horyzontalnym, w wymiarze poziomym, międzyludzkim. Kościół ma się stać Kościołem żywym nie tylko w nas, ale i wśród nas, w naszej braterskiej wspólnocie. Musimy zrealizować tę wspólnotę tutaj, w czasie naszego wspólnego pobytu na rekolekcjach. To jest więc najważniejsza sprawa, żeby otworzyć się ku drugiemu, przyjąć wobec niego taką postawę, żebyśmy odczuli wzajemną życzliwość, wzajemne oddanie się sobie, żebyśmy sobie wzajemnie służyli, żebyśmy spotykali się wzajemnie w dawaniu siebie. Wtedy powstanie wśród nas wspólnota. Źródłem tej wspólnoty jest wspólnota z Bogiem, bo tylko Bóg może doprowadzić nas do takiej postawy. On nas może do niej uzdolnić. Dlatego wspólnota horyzontalna wyrasta ze wspólnoty wertykalnej. Wtedy Kościół wciela się w konkretną grupę ludzi w sensie, że tworzy z nich wspólnotę konkretną, nie abstrakcyjną. I wtedy mówimy, że powstaje Kościół żywy. Jeżeli nie ma wspólnoty, to nie ma Kościoła. Wtedy są struktury, są elementy prawne, jest idea, ale Kościół nie jest rzeczywistością, nie jest żywym Kościołem.

Oto są dwa zadania, na których mamy się skoncentrować w czasie rekolekcji: żeby doprowadzić do spotkania z Bogiem i z braćmi. Spotkanie z Chrystusem w Słowie, w modlitwie, w sakramencie doprowadzi do spotkania z braćmi. Jeżeli podejmujemy ten wspólny wysiłek, jeżeli wszyscy się na to nastawiamy, wtedy dokona się wśród nas tajemnica Kościoła żywego, Kościoła – wspólnoty, wtedy przeżyjemy piękno, wspaniałość tej rzeczywistości. Wtedy przeżyjemy żywy Kościół, którym sami będziemy się stawali w miarę, jak będziemy wchodzili w żywą, konkretną wspólnotę z Bogiem i z braćmi.

Wszystkie elementy naszych rekolekcji będą nas do tego prowadziły i przygotowywały. Będziemy więc najpierw tutaj uczyli się modlitwy. Nasza oaza rekolekcyjna ma się stać szkołą modlitwy. Modlitwy wspólnej, liturgicznej, a także modlitwy najbardziej osobistej, wewnętrznej. Jednym z elementów dnia każdej grupy rekolekcyjnej będzie wspólna modlitwa: poranna modlitwa liturgiczna, modlitwa w ramach liturgii eucharystycznej, modlitwa różańcowa. Będziemy się starali pogłębić nasze pojęcie o modlitwie, a jednocześnie praktycznie uczyć się modlić.

Drugim elementem każdego dnia naszej oazy, najważniejszym, centralnym, szczytowym, będzie zgromadzenie eucharystyczne, przeżycie tajemnicy Kościoła, Kościoła – wspólnoty, Kościoła żywego w liturgii, która ma się nam objawić jako znak, który przedstawia wspólnotę.

Następny element to Słowo Boże zawarte w liturgii i poza liturgią. Słowo Boże, które będziemy się starali przyjąć jako słowo życia, to znaczy jako słowo, które musi kształtować nasze życie i nasze postawy, które musi być wcielone przez nas w życie. Bo Słowo Boże dopiero wtedy wyzwala w nas swoją moc, kiedy próbujemy to słowo uczynić słowem życia, słowem w życiu realizowanym. Wtedy staje się ono również słowem życiodajnym. Dlatego istotnym elementem naszego programu będzie próba nowego przeżycia naszej relacji do Słowa Bożego. Słowo Boże musi naprawdę stać się wśród nas Słowem Życia i objawić wśród nas swoją moc dawania życia.

Z tym będzie się wiązała praktyka tzw. spotkania ewangelicznego. Jego istotą jest próba konfrontacji naszego życia, pewnych sytuacji i problemów naszego życia z wymaganiami Słowa Bożego. W ewangelicznych spotkaniach będziemy próbowali uczynić Słowo Boże – słowem życia.

To są elementy formalne programu każdego dnia. Poza tym jednak wszystko, co będziemy tutaj przeżywali, będzie środkiem do realizowania wspólnoty. Wspólne posiłki, wspólne wycieczki, wspólne przechadzki, wspólne śpiewy, wspólne przeżywanie radości. Wszystko to ma budować naszą wspólnotę, to są wszystkie elementy, które mają tworzyć treść naszych rekolekcji oazowych, a więc dążymy do tego, żeby nie było rozdziału: tu jakieś pobożności, jakieś ćwiczenia duchowe, tam czas wolny, czas na zabawy, na wypoczynek. Wszystko musi być włączone w jedną żywą, organiczną całość. Nie może być rozdźwięku między tym, co nazywamy rekolekcjami, a między tym, co tworzy treść naszego pozostałego życia w każdym dniu naszej oazy. Wszystko musi być przepojone atmosferą wspólnoty, wszystko ma służyć jej budowaniu.

Mówiłem na wstępie o oazie, porównywałem rekolekcje do oazy. Jeszcze nie została dana odpowiedź na pytanie, co stanowi właściwe źródło naszej duchowej, religijnej, nadprzyrodzonej oazy. Gdzie jest źródło, które przyniesie życie, które nas ożywi, które przemieni nas w żywy Kościół? Jedno jest tylko źródło, które tworzy życie, które daje życie i które tworzy wspólnotę. Na źródło to wskazuje słowo „miłość”. Nie jest ono jednak odpowiednie, aby wyrazić głęboką treść tego, o co chodzi, bo to słowo ma dużo znaczeń nadużywanych, spłyconych w codziennym życiu. Dlatego raczej używamy tu słowa oryginalnego greckiego (agape), które określa postawę osoby ludzkiej, polegającą na dawaniu siebie drugiej osobie. Tę postawę określa dzisiejsza fenomenologia osoby ludzkiej „posiadanie siebie w dawaniu siebie”. To jest bliższe określenie tego, co mieści się w słowie „agape”. Jeżeli osoba ludzka próbuje posiadać siebie w dawaniu siebie, to wtedy dopiero zaczyna ona żyć właściwym życiem osoby. Osoba wtedy żyje, kiedy miłuje, a więc wtedy, kiedy posiada siebie w dawaniu siebie. I to jest źródło, które tworzy żywy Kościół. Tylko tam, gdzie jest taka postawa, gdzie ludzie starają się o taką postawę, tam powstaje życie i tam powstaje żywy Kościół.

Ta postawa jest nam dana w Chrystusie, który jest wśród nas obecny. To On jest właśnie Bogiem, który przyszedł do człowieka po to, żeby dać siebie. Chrystus jest zawsze obecny w Eucharystii, czyli w akcie dawania siebie, w akcie stawania się naszym pokarmem. Dlatego Eucharystia, Chrystus, Miłość objawiająca się w Chrystusie jest źródłem życia nowego, źródłem żywego Kościoła. Ale Chrystus będzie dla nas źródłem wtedy, kiedy my będziemy się starali odtwarzać, naśladować Jego postawę, kiedy będziemy przyjmowali Jego dawanie siebie we wzajemnym dawaniu siebie czyli w Duchu Świętym. Którym nas do takiej postawy uzdalnia. To jest tajemnica, do której będziemy wracali często w naszych rozważaniach: że w dawaniu siebie możemy tylko przyjąć oddawanie się nam Boga. Dopiero wtedy, gdy zrealizujemy w jakimś stopniu postawę dawania siebie w Duchu Świętym, czyli postawę żywej wiary i miłości, wśród nas i w nas powstanie Żywy Kościół i wtedy dopiero powstanie „Oaza Żywego Kościoła”.

Przed naszym ośrodkiem rekolekcyjnym w Krościenku jest symboliczne źródło, a przy nim statua Matki Bożej, Matki Nowego Życia. Jest w tym zawarta głęboka symbolika. Źródło które daje, ciągle daje, jest dlatego przyczyną życia. Woda jest życiodajna, dlatego, że ona jest ciągłym dawaniem. Ktoś napisał nad źródłem takie słowa: „Proste jest moje zadanie, dawanie i tylko dawanie”.

Woda żywa tryskająca ze źródła, nieustannie dająca i ożywiająca, jest symbolem osoby, która by posiadała siebie w dawaniu siebie, jest życiodajna. Wtedy sama odnajduje życie, pełne życie i życie to daje innym. Jeżeli my wszyscy będziemy się o to usilnie troszczyli, aby w czasie tych rekolekcji przyjąć taką postawę posiadania siebie w dawaniu siebie, wtedy stajemy się źródłem oazy i wtedy nasz wspólny pobyt stanie się wspaniałym, codziennym i głębokim przeżyciem Oazy Żywego Kościoła.

A więc nie czekajmy na to, aż z zewnątrz ktoś do nas przyjdzie, aż ktoś dokona tego za nas, aż ktoś nas przemieni, tylko wspólnie weźmy to w swoje ręce, wspólnie starajmy się wniknąć w symbolikę źródła, które daje życie dlatego, że daje siebie. Starajmy się być tym źródłem na co dzień w drobnych szczegółach, w różnych sytuacjach realizując postawę dawania siebie, w zapomnieniu o sobie, zainteresowaniu się drugim, poświęceniu mu czasu, uśmiechu, w zrezygnowaniu ze swej wygody, żeby drugiemu było ze mną dobrze, żeby drugiemu było lepiej. Jeśli się przyjmie w nas taka atmosfera, taka postawa, wtedy będziemy się stawali Oazą Żywego Kościoła i wtedy teoria przekazywana w konferencjach, w liturgii, w Godzinach Słowa Bożego będzie przez nas głęboko rozumiana, bo wtedy się spełni słowo Chrystusa, że „kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J 8, 12).

Nie wystarczy słuchać słowa, ale trzeba iść za nim, trzeba dążyć do jego realizowania, wykonania, bo wtedy gdy czynimy, zaczynamy rozumieć. Takie jest bowiem prawo miłości, że miłość dopiero otwiera nam oczy, żebyśmy mogli przyjąć światło Boże. Starajmy się wspólnym wysiłkiem, aby światło Boże stało się w nas życiem i przemieniło nas w Oazę Żywego Kościoła. Starajmy się zapomnieć o sobie i nastawić się na drugiego, na wspólnotę, starajmy się to czynić już od razu, od dzisiaj i na każdym kroku, i wtedy już niedługo wytworzy się wśród nas radosna atmosfera braterskiej wspólnoty chrześcijańskiej. Wtedy poznamy, co to znaczy być Żywym Kościołem i wtedy opuścimy rekolekcje z wielkim zapałem, jako wysłani przez Chrystusa, aby wszędzie nieść nowinę o Żywym Kościele i budować ten Żywy Kościół.

Kościół w dniu jutrzejszym w konkretnym środowisku albo będzie prawdziwym, żywym Kościołem, albo zniknie, bo żadne formy skostniałe bez ducha, bez treści wewnętrznej nie wytrzymają próby czasu. Tylko autentyczne życie chrześcijańskie, a więc życie w miłości, może się stać i może prowadzić Kościół do lepszej przyszłości. Stać się Żywym Kościołem – to nasze najważniejsze zadanie i to zadanie chcemy wspólnie podjąć. O to chcemy prosić Pana w naszych modlitwach osobistych i wspólnych, żebyśmy otrzymali Ducha Bożego, który by nas prowadził, abyśmy pod Jego tchnieniem budowali Żywy Kościół najpierw w nas i wśród nas, aby potem ten Kościół budować wszędzie.

(Biblioteczka animatora 1978, zeszyt 1: Kościół wspólnotą – wspólnota w Kościele; s. 5-19)