17 czerwca 1942 roku w trakcie pobytu na oddziale B-1 Franciszek Blachnicki w celi śmierci przeżył coś, co całkowicie zmieniło jego życie.
Pomimo deklarowanej niewiary, w trakcie pobytu na oddziale B-1 jego (Sługi Bożego ks. F. Blachnickiego – przyp. redakcji) postawa uległa radykalnej metamorfozie. Stało się to 17 czerwca 1942 r. w trakcie „największego dnia życia”, jak określił ten moment swojego życia w testamencie. Stwierdził, że otrzymał wówczas od Boga dar wiary, który nieprzerwanie prowadził go przez życie, określając jego dynamikę.
Od tego momentu nigdy nie przeżywał wątpliwości w wierze i nie miał innych celów ani dążeń poza wynikającymi z wiary i skierowanymi ku Bogu. Od tej pory wszystkie decyzje podejmował z motywacji wiary. Równocześnie towarzyszyło mu poczucie, że jego służba wypływająca z wiary jest skażona pychą i egoizmem. Miał zawsze świadomość swej niedoskonałości i pragnienie oczyszczenia wewnętrznego, które towarzyszyło mu przez dalsze życie. Jednak wewnętrzna problematyka jego życia była od tego dnia określona przez wiarę.
W dzienniku duchowym w 1961 roku ks. Blachnicki opisał przeżycie z celi śmierci, które miało miejsce w trakcie lektury książki, w której znalazł fragmenty Ewangelii, przede wszystkim z Kazania na Górze. Wtedy zrozumiał, że istnieje miłość absolutna, zupełnie bezinteresowna. Odkrył, że Bóg kocha, ponieważ wynika to z Jego natury. Bożą miłość uznał za odpowiedź na pytanie o sens życia. Doświadczenie to porównał do sytuacji, w której ktoś przekręcił kontakt elektryczny w jego duszy, w wyniku czego zalało ją światło, które od razu rozpoznał i nazwał po imieniu, wyznając w duszy wiarę w Boga. Przeżył wtedy obecność miłującego Boga, który oddaje się człowiekowi. Zobaczył drogę wyjścia z trudnej sytuacji, w której się znalazł. To zdarzenie spowodowało, że wyraził w modlitwie gotowość służenia Bogu. Był przekonany, że Boża miłość jest ratunkiem dla ludzkości.
Wydarzenie to stało się punktem zwrotnym w jego życiu. Pod jego wpływem podjął decyzję całkowitego oddania się na służbę Bogu. Stał się innym człowiekiem. (…) Uważał, że zmartwychwstał duchowo. Nie przerażało go już jego położenie, ponieważ otrzymał nowy kierunek życia.
(…) Po latach napisał, że była to „wielka przygoda B-1”, w trakcie której miało miejsce najważniejsze wydarzenie jego życia: nawrócenie na wiarę w Chrystusa, połączone z decyzją oddania całego dalszego życia na Jego służbę. Wszystko, co później nastąpiło w jego życiu, było konsekwencją, trwaniem i rozwinięciem tego, co się wtedy dokonało.
za: ks. Adam Wodarczyk, Prorok żywego Kościoła, Emmanuel, Katowice 2008, str. 76-77.