W tym roku około pięćdziesięciu osób przeżywało Triduum Paschalnej w formie rekolekcji, zorganizowanych w Centrum Ruchu Światło-Życie w Krościenku nad Dunajcem.
Młodzież i rodziny z dziećmi, członkowie świeckich wspólnot i osoby konsekrowane, gospodarze Kopiej Górki i goście ze wszystkich stron Polski w Wielki Czwartek rozpoczęli świętowanie pamiątki najważniejszych wydarzeń w historii zbawienia.
Liturgia, tak dobrze znana każdemu z rodzinnej parafii, w tym niezwykłym miejscu była bardziej wymowna i głębiej przeżywana.
Oderwanie od domowych obowiązków, przedświątecznej krzątaniny, porządków czy zakupów, zaowocowało chociażby możliwością uczestniczenia w liturgii godzin. Czytania, pieśni i psalmy, którymi w Wielkim Tygodniu modlił się Kościół, wprowadzały w tajemnice Triduum i dopełniały jego nadzwyczajnej wymowy.
– Najpiękniejszą dla mnie chwilą było odnowienie przymierza chrztu świętego przy dźwiękach Bogudzicy. Wiem, że te pierwsze wrażenia jeszcze długo będą okazją do refleksji – powiedziała jedna z uczestniczek.
O tym, że pieśń spod Grunwaldu zabrzmi w tym roku na Triduum, zadecydowano podczas kongregacji odpowiedzialnych Ruchu w Częstochowie. W ten sposób nawiązano do jubileuszu 1050-lecia chrztu Polski.
Warto podkreślić, że na wspólnotowe przeżywanie Paschy w Centrum Ruchu Światło-Życie zdecydowali się nie tylko oazowicze. Przez te trzy święte dni Kopia Górka gościła po prostu ludzi poszukujących bliskości Boga. Każdy z nich służył wspólnocie na miarę swoich możliwości, nie tylko to śpiewem, czy obecnością w prezbiterium ale również podając do stołu lub opiekując się dziećmi.
Nie zabrakło lokalnego kolorytu, którego uroczystościom nadał osiemdziesięciodwuletni pan Kazimierz, prawdziwy, pieniński góral, pojawiając się na Wigilii Paschalnej w kompletnym stroju ludowym. Łącznie z kapeluszem.
Do miejscowych atrakcji goście zaliczyli również możliwość wysłuchania opowieści i anegdot z życia Ojca, jak powszechnie nazywają ks. Franciszka Blachnickiego stali mieszkańcy Kopiej Górki. Wiele z tych historii było relacjami z pierwszej ręki. I również dlatego czas spędzony w tym miejscu był po prostu niezwykły.
Monika Jasina
zdj. Robert Jasina