W polskojęzycznych mediach dużo pisano o Orszakach Trzech Króli, które przemierzyły naszą Ojczyznę. Wielu moich znajomych z kraju brało w nich udział. Tam gdzie ich w tym roku nie było, często wspomina się, że za rok, to… To nowa inicjatywa, często podejmowana przez świeckich. Coś nowego co robi furorę, ale… Znów pomarudzę.
Na Gibraltarze to długa tradycja. Trzeba przyznać, że jest to wielkie wydarzenie. Ulice zamknięte przez policję, trybuna dla gości honorowych na wprost wejścia do Katedry. Gdy nadszedł czas i ja wmieszałem się w dziki tłum. Atmosfera wspaniała. Nadszedł czas i… Nic! Czekam (pewnie się spóźniają, jak to zwykle tutaj). Kręcą się po ulicy jacyś dziwni goście, chyba nie z tej bajki. Bardziej pasują do Halloween. Poprzebierani za wiedźmy, batmany czy inne spidermany, a może nawet coś jeszcze innego – nie znam się akurat na tym wcale. Okazuje się, że rozdają cukierki. Pierwszy raz w życiu nie wyciągnąłem ręki po słodycze! No jakiś honor trzeba mieć. Przecież od takiego gościa nie wezmę, bo mi psuje chrześcijański klimat święta.
W końcu słychać coś w oddali. Tak, to orkiestra. No idą! Najpierw orkiestra Królewskiego Pułku Gibraltarskiego w tradycyjnych, czerwonych mundurach z unikalnymi, białymi hełmami w kolonialnym stylu. Ach te moje militarne pasje… Grają typowo pod nogę. A za nimi… wow Królowie! Na wielbłądach! Sztucznych niestety, ale trzeba przyznać wyglądają niesamowicie. Pełen szacun i profesjonalizm. Choć dziwnie to trochę wygląda, gdy plastikowe wielbłądy jadą na przyczepach samochodów.
No przejechali, pokiwali i co, już koniec? Nie, teraz dopiero zaczyna się show! Potężne TIRy z naczepami zapchanymi dzieciakami poprzebieranymi za bajki i różne dziwactwa – to ponoć tutejsi skauci. Zastanawiam się, czy będzie coś chrześcijańskiego? A gdzie tam. Głośna muza, światła, dziwne instalacje na naczepach. Całe drużyny sportowe (miałem kłopot, żeby zorientować się, co to za dyscypliny sportowe). A w odstępach pomiędzy TIRami w kabrioletach piękne dziewczyny.
Najpierw Miss Gibraltaru i vice-miss, a potem jakieś takie pomniejsze miss (każda oczywiście w koronie i w szarfie). Kiedy na koniec jechały w kolejnym otwartym samochodzie, oczywiście siedząc na oparciu, uśmiechając się, machając ręką i marznąc, bo ubrane skąpo, jak wszystkie wcześniej, jakieś może 8-9 letnie dziewczynki, to stwierdziłem, że z tego wszystkiego najbardziej chrześcijańska jest Katedra za moimi plecami. Miłym akcentem była orkiestra w tak zwanym międzyczasie, tym razem w szkockim stylu z dudami (nie kobzami, bo to akurat strunowy instrument) i bębnami.
No i patrzcie, da się przejąć chrześcijańskie wydarzenie i przerobić na pogańskie? Oczywiście. Boże Narodzenie już dawno przerobiono. Z brzuchatym Santa Claus z reklamy Coli czy pseudokolędami, w których nie ma wzmianki o narodzeniu Jezusa (I’m dreaming of a white christmas, Jingle bells, Let It Snow, Santa Claus Is Coming to Town czy Feliz Navidad), a o szale zakupowym nie wspomnę. Tutaj Orszak Trzech Króli zwany Kawalkadą, stał się okazją do pokazu Miss(ek) czy wielkich przebieranek. Da się oderwać cały chrześcijański kontekst. Za jakiś czas nikt nie będzie już tego kojarzył z chrześcijaństwem, podobnie jak św. Walentego, tego od Dnia Zakochanych. Po prostu będzie dobra zabawa i pretekst do wspólnego spędzenia czasu na ulicach (dobre i to).
Za niedługo częściej będziemy słyszeć, bo znam takich, którzy już to usłyszeli, że my chrześcijanie to sobie wszystko przywłaszczyliśmy, nawet tradycję bycia ojcem chrzestnym. Jedni mówią, że staropolską, inni, że mafijną. Wszystko zeżre komercja i pogaństwo. Śluby (najczęściej występujące pod skróconą nazwą wesel), pogrzeby, nawet I Komunie (ciekawe jak?). Nie chcę uchodzić za marudę, ale zadbajcie o tych Trzech Króli, żeby nie wrócili do pogaństwa. Wszak wracali do swej ojczyzny inną drogą, nie tą samą, którą przyszli.
Po co to piszę? Nie tyle, żeby opisać swoje przygody, bo to nie jest z pamiętnika podróżnika, ale żeby pokazać, co może, ale przecież nie musi stać się w Polsce. Tutaj jesteśmy ładnych kilka lat do przodu w przemianach społecznych, kulturowych i religijnych. Więc patrzmy uważnie i uczmy się na cudzych błędach. Ponoć tak uczą się mądrzy, bo głupim własne błędy nie wystarczą. I na koniec taka pozytywna myśl z jednej z kartek świątecznych (po angielsku niestety): Mędrcy wciąż Go szukają!
ks. Maciej Krulak